środa, 31 lipca 2013

Marcel-Harry #1

PRZECZYTAJ!
Cześć! Ostatnio, po premierze Best Song Ever (♥) wiele pojawiło się imaginów o Marcelu, dlatego ja także postanowiłam go napisać ;). Pisałam go o 7 rano na telefonie (wcześniej całą noc nie spałam) bo jakoś wena mnie naszła. Przepraszam, jeżeli zauważycie w nim brak niektórych polskich znaków, ale na telefonie niewygodnie jest pisać. Więc miłego czytania.
PS chciałabym powiedzieć, że jest mi przykro, że jest dużo wyświetleń, a tak mało komentarzy. Dlatego robię limit.
Anonimy się podpisują! ;)


10 KOMENTARZY=KOLEJNA CZĘŚĆ





Popchnęłam duże, szklane drzwi od wejścia do znienawidzonego przez nastolatków budynku. Moim oczom ukazał się szeroki, zatłoczony korytarz pełen zawzięcie plotkujących uczniów, wyciągających ze swoich szafek niezbędne rzeczy do nadchodzących lekcji. Gdy ujrzeli, jaka grupa ludzi przed sekunda weszła do szkoły, wszystkie pary oczu były skierowane dokładnie na nas. Automatycznie środek korytarza stal się pusty, dziewczyny wzdychały do przystojnych członków naszej elity, a chłopcy stojący pod ścianami z pożądaniem patrzyli na mnie i resztę dziewczyn idących obok mnie. Każdy z naszej najbardziej popularnej grupy w budynku parzyli na resztę z wyższością i władzą, jakby reszta uczniów była pod ich każdym najmniejszym żądaniem. Należałam do naszej paczki od początku - dlatego moje imię i nazwisko było znane wszystkim, których dane mi było spotkać w naszej malej miejscowości - Holmes Chapel. Jako przewodnicząca szkoły również starałam się zapamiętać jak najwięcej imion, jednakże nie było to łatwe zadanie. Ale nie przeszkadzała mi moja popularność - byłam zawsze w centrum uwagi, i to było dla mnie najważniejsze.
W skład elity wchodziła szóstka osób*. Najbardziej popularna byłam ja oraz Justin - chłopak typu "bad boy", zawsze uwodzicielsko uśmiechnięty i bardzo przystojny. Nigdy jeszcze nie widziałam tak pewnego siebie człowieka. Nawet gdyby któraś chciała, żadna dziewczyna nie mogła się oprzeć jego urokowi. Pominęłam jeden, mały szczegół - był moim byłym chłopakiem. Jednak nadal byliśmy najbliższymi przyjaciółmi.

 Pozostali członkowie elity o płci męskiej to Zayn oraz Louis - przystojni, uwodzicielscy, pewni siebie... Niebezpieczni. Lepiej z nimi nie zadzierać.
Jeżeli chodzi o płeć żeńską- oprócz mnie była jeszcze Miley i Selena - piękne, bardzo różniące się od siebie szkolne 'laski'. Mimo innych zainteresowań, były najlepszymi przyjaciółkami.
Niektórzy mogliby twierdzić, że jesteśmy fałszywi i bezczelni - jednak nasza przyjaźń była jak najbardziej wierna i szczera. Mogliśmy sobie ufać i na sobie polegać. Kochałam tych wariatów.
Szliśmy środkiem korytarza, ignorując spojrzenia innych. Już dawno byliśmy przyzwyczajeni do bycia w centrum uwagi. Chłopaki gadali o niezrozumiałym dla mnie temacie, natomiast my plotkowałyśmy o dość dziwnych i zboczonych tematach - o seksie. I chociaż wydaje się to dziwne, Sel chodziła z Zaynem a Miley z Louisem, kłóciły się, który jest lepszy w łóżku. Nie powiem, ich sprzeczka była komiczna. Ja nie miałam nikogo, kim mogłabym się pochwalić w temacie erotycznym, dlatego tylko słuchałam ich wymiany zdań, co chwila im przytakując, i pilnowałam, czy aby chłopaki nie słyszą konwersacji dziewczyn. Nagle zadzwonił dzwonek, co spowodowało głośnym jęknięciem każdego ucznia. Tak było codziennie- dzwonek na lekcje i wyraźna niechęć ludzi na korytarzu do rozpoczynających się zajęć. Ruszyliśmy do klasy na lekcje chemii, która była dla mnie czarną magią. Zajęłam miejsce w przedostatniej ławce w rzędzie pod ścianą, Aby znajdować się jak najdalej od pana Walker'a, nauczyciela tego przedmiotu. Zaczęłam rozpakowywać książki, co również zrobił Jus, siedzący obok mnie.
Okazało się, ze dzisiejsza lekcja będzie głównie oparta na doświadczeniach, które miały się odbywać w parach. Niestety, nie w takich, w jakich siedzieliśmy. Dla nas była to katorgia, natomiast zadowolenie niektórych uczniów było wręcz przerażające. Dlaczego? Otóż każdy żywił w sobie nadzieje, ze akurat z nim ktoś ze szkolnej elity będzie musiał współpracować. Miley musiała siedzieć z Rickiem, Sel z Zaynem (ale im się poszczęściło), natomiast Lou usiadł z Rachel, która niemal zemdlała,.gdy ten zajął miejsce obok niej. Pan Walker pomieszał jeszcze kilka ławek ze sobą. Westchnęłam, w środku skacząc z radości, ze ja i Justin ciągle tkwiliśmy w tej samej ławce. Już mieliśmy się brać do pracy, gdy nagle nastało to, czego najbardziej się obawiałam.
-Pan Bieber? Pan usiądzie z Melanie, ponieważ nie posiada ona partnera. - Melanie była jedną z typowych tapeciar i lalek w naszej szkole.
-Eee... Muszę?? - Jus zrobił słodką minkę. Usłyszałam westchnienie niektórych dziewczyn. Haha.
-Tak, nie ma pan wyjścia. - Chłopak jęknął, po czym zajął miejsce obok szczuplej sylwetki blondynki. Ta jakby specjalnie pociągnęła dekolt od bluzki jeszcze niżej, odsłaniając prawie całe bardzo duże piersi. Justin rzucił mi spojrzenie, mówiące "HELP ME PLEASE". Spróbowałam stłumić śmiech, co ledwo mi się udało wykonać. Nagle zamarłam, ponieważ zauważyłam ze ja również nie posiadam pary. Rozejrzałam się po sali. O nie. Tylko nie to, błagam!
-Panna (t.n.) usiądzie z Panem Stylesem. - rzuciłam wzrokiem na chłopaka. Marcel. Zmora całej szkoły. Kujon że hej, na dodatek z tego co słyszałam- egoistyczny, zarozumiały, jak na kujona przystało. Nie znałam go, nigdy tak naprawdę z nim nie rozmawiałam - natomiast postanowiłam, że muszę utrzymać reputację i być dla niego chamska.

 Miał wielkie okulary z grubymi, brązowymi oprawkami, a włosy zaczesane żelem do tylu były ulizane. Biała koszula wciągnięta w czarne, elegancie.spodnie, które sięgały mu do polowy brzucha. Na dodatek ten obleśny krawat wciągnięty w brązową, babcina kamizelkę. Ugh.
Po całej sali rozległ się głośny śmiech, a ja wrogo spojrzałam na Justina, który również się śmiał. Tym razem ja rzuciłam mu znaczące spojrzenie pt. "coś mówiłeś??!!" a następnie spojrzałam na Marcela. Na jego twarzy był wyraźny ból i zażenowanie, a policzki były cale czerwone. Starał się powstrzymać płacz, ponieważ dobrze wiedział, ze jako najbardziej gnębiony uczeń w szkole dostanie na przerwie za to, ze miał czelność ze mną siedzieć. Szczerze? Zrobiło mi się go zal, ale nie dałam tego po sobie poznać. Powoli ruszyłam z miejsca i usiadłam obok chłopaka. Starałam się wyglądać na obrzydzoną i zniesmaczoną jego obecnością, co dziwne, ja jednak nie odczuwałam tego. Chłopaki zaczęli gwizdać i pokazywać serca uformowane z ich dłoni. Rzuciłam im wrogie spojrzenie.
-No już cisza! - profesor doprowadził klasę do porządku- a teraz zaczynajmy!
Zerknęłam w stronę kujona, który patrzył na mnie przestraszonym wzrokiem.  Co jak co, ale czułam, ze to będą najgorsze 45 minut mojego życia, a jeszcze gorsze było to, ze kolejna lekcje spędzimy tak samo, ponieważ mieliśmy z P. Walkerem zastępstwo za polaka, dlatego musiałam wytrzymać z tym czubkiem 2 godziny.
- I co się lampisz?! - warknęłam, na co wystraszony nastolatek natychmiast spuścił wzrok i patrzy się na kartę papieru z zadaniami, które mieliśmy wykonać. Przełknął głośno silnę, na co złowrogo się zaśmiałam.
- mam nadzieje, ze zdajesz sobie sprawę z tego, że ja żadnych jebanych doświadczeń nie będę odpierdalać? Wiec albo robisz to sam, nie mówiąc o niczym Walkerowi, albo twoja reputacja spadnie jeszcze niżej.... O ile to w ogóle możliwe. -przerwałam na chwile, rzucając mu najgroźniejsze spojrzenie, jakie umiałam wykonać. Marcel przestraszył się nie na żarty. - Zrozumiano? I zrób to porządnie, chyba nie chcesz dostać niższej oceny niż piątki, co nie? To by cie załamało- parsknęłam, na co Zayn i Sel siedzący przed nami wybuchnęli śmiechem. - No? Na co czekasz leszczu? -pogoniłam go, na co ten czubek zabrał się do pracy.
-J...j...jaa...jasne. -zająkał się. Boże, co za debil. Pan Walker wyszedł z klasy, co spowodowało, ze wszyscy lekceważyli zadaną im prace i zaczęli rozmawiać. Puknęłam Zayn'a w plecy wskazującym palcem, chcąc, aby się odwrócił. Chłopak zrobił to, czego się spodziewałam, wiec po chwili patrzył na mnie z rozbawieniem.

 - I jak? Godzina ustalona? Nie zapomnijcie się zabezpieczać, bo jak ci tryśnie, to będziesz miała trojaczki. - zarówno Sel, jak i ja wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. No tak, Zayn znany ze swoich ciętych ripost.
- Haha, jasne. Przecież to prawiczek. - To ostatnie zdanie Sel niemal krzyknęła, na.co cala klasa wybuchnęła śmiechem. Zauważyłam, ze Marcelowi poleciała jedna łza po policzku.
-Ahahaha, jaka beksa! Ja pierdziele nie mogę, ahahaha.- Zayn nie mógł opanować śmiechu, tak jak cala reszta. Marcel szybko wstał i zaczął biec w stronę wyjścia, a łzy ciągle na nowo wylatywały z jego oczu. Jako, ze miał do przebiegnięcia całą klasę, nie odbyło się bez wyzwisk.
-uu znalazł się nowy bad boy, który łazi na wagary!
-uważaj, tylko nie utoń w tych łzach!
-pewnie leci do swojej plastikowej dmuchanej lalki żeby ją wyruchać!!! - krzyknęła Miley. Na te słowa wszyscy zaśmiali się jeszcze bardziej.
-ahaha!!! Ta!!! Jakby miał czym!!!! -krzyknął Louis, na co wszyscy tarzali się po podłodze ze śmiechu.
Ja się nie śmiałam. Miałam łzy w oczach. Było mi go tak żal. Pobiegłam za nim, na szczęście, nikt nie zwrócił na mnie uwagi, bo byli zajęci głośnym rechotaniem. Zauważyłam, ze kieruje się do wyjścia ze szkoły, a ja biegłam ile sił w nogach za nim. Jego dom, jak się okazało, znajdował się na przeciwko. Wbiegł do niego trzaskając drzwiami. Podbiegłam do okna.
-KURWA!!!- usłyszałam.

 Zamarłam. On to krzyknął?? Da fuq?! Obserwowałam go przez okno. Rzucił okularami o podłogę, na co roztrzaskały się na małe kawałeczki. Zaczął dosłownie zdzierać z siebie ciuchy, czochrając przy tym swoje wcześniej ułożone włosy. Został w samych bokserkach. Zamarłam po raz kolejny. Kurwa.
Jego klata była cała umięśniona. A jeszcze dziwniejsze było to, że ozdobiona była w wielu dużych tatuażach. 
Odwrócił się w moją stronę.
Zauważył mnie.
Kurwa.
Moje nogi odmówiły mi jakiegokolwiek posłuszeństwa. Chłopak zniknął, ale nagle poczułam ostre szarpnięcie za ramię. Wciągnął mnie do środka i stanął na przeciwko mojej osoby. Wpatrywałam się w niego z szeroko otwartą buzią. Dlaczego? Otóż przed sobą widziałam najbardziej przystojnego chłopaka, jakiego kiedykolwiek widziałam.

*One Direction, Selena, Miley i Justin nie są sławni. 

niedziela, 28 lipca 2013

Niall #3

Hej ! Wróciłam już z wakacji, jestem brązowa jak murzyn XD. No ale napisałam wam na wakacjach 3 część Niall'a, a wy ją lubicie, dlatego HOPE U ENJOY!


CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)

---------------------------------------------------------------------------------
-Yyy...- zająkał się Zayn i patrzył na nas przenikliwym wzrokiem. Na jego twarzy dało się zauważyć nutkę zazdrości. Mimo, iż nie przyłapał nas w dwuznacznej sytuacji, tylko w normalnym, przyjacielskim wygłupianiu się, moje policzki nabrały lekko różowej barwy, co również zauważyłam u blondyna. Niall natychmiast wstał ze mnie i wyciągnął w moją stronę rękę, aby pomóc mi w postawieniu mnie do pionu, a ja chętnie skorzystałam z jego uprzejmości. Stanęłam obok niego zerkając w stronę Zayn'a. Jego oczy były przepełnione w pewnym sensie tęsknotą, czekoladowe tęczówki były chłodne i puste. Nie mogłam się skupić na sytuacji panującej między nami, która polegała na głuchej ciszy. Spoglądałam to na Zayn'a, to na Niall'a. Żaden z nich widocznie nie był zadowolony, i miałam wrażenie, że to z mojego powodu chłopaki wymieniali się chłodnymi spojrzeniami. Nie wiedziałam, o co im chodzi.
-Cześć, Zayn. Fajnie cię widzieć. - Uśmiechnęłam się lekko, starając się złagodzić sytuację, która z niewiadomego przeze mnie powodu była napięta. Spojrzał na mnie powoli aby odwzajemnić uśmiech, który wydawał się być całkiem szczery. 
-Dawno się nie widzieliśmy, co?- odparł poszerzając uśmiech i rozkładając ramiona, oczekując, abym się do niego przytuliła. Ja jednak nie wykonałam żadnego ruchu. Stałam jak wryta w ziemię, nie wiedząc jak się zachować. Nie kochałam go już, na prawdę. My to już przeszłość. Brunet opuścił ręce, wyraźnie zawiedziony. Zrobiło mi się go żal, ale co miałam zrobić? Głupia egoistka. 
Zayn zwrócił się w stronę Niall'a, który przyglądał się całej sytuacji z podenerwowaniem, oczekując jakiegokolwiek zainteresowania do jego osoby. 
-Jedziemy, Niall? - spytał, po czym odwrócił się na pięcie, ostatni raz spoglądając na mnie, ignorując kiwnięcie głowy na znak, że blondyn się zgadza. Obserwując smukłą sylwetkę brązowookiego, poczułam rękę na moim karku. Zerknęłam na Niall'a, który zaczął się pochylać w moją stronę.
-Czy wy... jesteście pokłóceni? - zdołałam z siebie wychrypieć, ponieważ bardzo bliska obecność niebieskookiego dekoncentrowała mnie zupełnie. 
-Mała sprzeczka. Długa historia. - Odparł obojętnie, po czym dodał - W kieszeni masz mój numer, do zobaczenia. - szepnął mi do ucha. 'przypadkiem' lekko muskając wargami jego płatek. Moje ciało przeszedł leciutki dreszcz. powodując uczucie ciepła i...zauroczenia? Cokolwiek to było, to bardzo przyjemne uczucie. 
Niall uśmiechnął się zawiadacko, po czym ruszył w stronę wyjścia. Moje nogi wrosły w ziemię, odmawiając mi jakiegokolwiek posłuszeństwa. Ruszyłam delikatnie lewą ręką w stronę kieszeni, aby po chwili musnął opuszkiem palca kawałek papieru. Uśmiechnęłam się, myśląc o naszym kolejnym spotkaniu. Nie miałam pojęcia, dlaczego ten chłopak tak na mnie działał. Ale jedno wiedziałam na pewno- Zayn i Niall są pokłóceni, i muszę się dowiedzieć, z jakiego powodu.


***


Od tamtego spotkania nie miałam okazji rozmawiać z Niall'em, ani z kimkolwiek z zespołu. Siedząc bezczynnie przed telewizorem, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zaciekawiona, kogo niesie do mnie o tej porze, w kompletnym zamyśleniu ruszyłam w stronę wejścia i otworzyłam je. Na mojej twarzy widniało wyraźne zdziwienie, gdyż z progu stał nie kto inny, jak Zayn.
-(t.i.)...- wypowiedział moje imię z takim ciepłem w głosie, że momentalnie delikatnie się uśmiechnęłam, sama nie wiem ,dlaczego. 
-Słucham?
-Bo wiesz, tak myślałem sobie, że... może dalibyśmy sobie jeszcze jedną szansę?- to, co powiedział, kompletnie zbiło mnie z tropu. 
-Nie...Zayn. Błagam cię. To by nie miało najmniejszego sensu. - odparłam, spuszczając głowę, aby nie patrzeć na te oczy przepełnione bólem. Był to bardzo smutny widok.
-Ale my...
-Nie- przerwałam mu stanowczo - nie ma my. Już nie ma nas.
-(t.i.), przecież rozstaliśmy się z powodu nie wytrzymania rozłąki. Mówiłaś, że mnie kochasz.
Do moich oczy napłynęły łzy. To prawda. Mówiłam tak, ale dawno temu. Teraz, mimo, iż było mi go strasznie żal, musiałam być twarda, dlatego z całych sił powstrzymywałam łzy.
-Zayn, powiedziałam to przeszło 2 lata temu. Już przestałam cię...- przerwałam, nie chcąc dokończyć mającego na myśli zdania, aby nie urazić bruneta.- Już przestałam wierzyć w takie związki. - Dokończyłam z westchnieniem.
-Kocham cię! Dlaczego jesteś taka uparta?!- gwałtownie wszedł do środka i przycisnął mnie do ściany. Oparł obie ręce obok mojej głowy, tak, że była pomiędzy jego muskularnymi ramionami. Do mojego serca napłynęła fala delikatnego strachu, którego za wszelką cenę nie chciałam po sobie poznać. Pochylił się nad moją twarzą tak, że nasze twarze dzieliło parę centymetrów. - Ty też mnie kochasz. - pogładził kciukiem mój policzek. Spuściłam wzrok, ale po chwili Zayn ujął moją brodę, kierując ją ku górze, aby mógł bez problemu patrzeć mi w oczy.- Kochasz mnie, widać to...
-Nie.-ponowiłam próbę i odwróciłam głowę od jego twarzy i zacisnęłam usta w wąską linię.
-Tak. Ale czyjeś ego nam tu przeszkadza.
Zezłościłam się,momentalnie zaciskając dłonie w pięści. 
-O czyim ego my tutaj rozmawiamy? - Spytałam retorycznie, trochę spokojniej. Kompletnie zbiłam go z tropu. Zdezorientowany puścił mnie i wybiegł z mojego domu trzaskając drzwiami, zostawiając mnie samą w przedpokoju, walczącą z natarczywymi myślami.


***


Po otwarciu ciężkich, metalowych drzwi, ciepło i duchota buchnęły prosto na moją twarz. Poczułam charakterystyczny zapach alkoholu i papierosów, dlatego starałam się nie zemdleć, ponieważ byłam przewrażliwiona na dym ze skrętów. Postanowiłam się trochę wyszaleć i uciec od codziennych problemów. Podeszłam do baru, zamawiając najdroższego drink'a, jakiego sprzedają w owym klubie. Zamoczyłam usta w chłodnym napoju, a przez moje gardło przeszło przyjemne alkoholowe ciepło. Po kilku ( lub kilkunastu ) drinkach wybrałam się na parkiet. Kołysałam zmysłowo biodrami na środku sali w obcisłej, czarnej sukience na 'specjalne imprezy'. Każdy mężczyzna w pomieszczeniu skupiał wzrok na mojej osobie. Normalnie byłabym zawstydzona, ale alkohol dawał się we znaki, motywując mnie do bardziej wyzywającego tańca. Na początku kolejnej piosenki poczułam ciepłe dłonie na moich biodrach. Nie zwracałam na to uwagi, po prostu poddałam się głośnej muzyce. W końcu postanowiłam zobaczyć, kim jest mój nowy partner. To on. Zayn. Jednak mocno pijana nie zwróciłam w tamtej chwili na to uwagi. Później urwał mi się film. Tylko niektóre sceny zapadały w mojej pamięci - pocałunki na moich ustach, pojedyncze słowa " nie wykorzystuj" "spieprzaj" dochodzące z ust dwóch chłopaków- jeden brunet, drugi blondyn. Po kolejnym drinku zapamiętałam tylko jedną chwilę - odpinanie pierwszego guzika od góry od męskiej koszuli... 

piątek, 5 lipca 2013

Zayn #1

Przypominam, że możecie być informowani o nowych imaginach. Więcej w zakładce "informowani". Zapraszam do czytania :)
------------------------------------------------------


-(t.i.), zaraz wyruszamy! - Krzyknęła (i.t.p.), w biegu zakładając czarne szpilki na wysokim obcasie. 
Uśmiechnęłam się, po czym wsunęłam rękę w granatowy rękaw mojej marynarki. Spojrzałam w małe lusterko wiszące nad białą szafką, aby zobaczyć, czy dobrze prezentują się moje włosy oraz mój makijaż. Fryzura prezentowała się dobrze. Włosy lekko pofalowane lokówką opadały na moje szczupłe ramiona, wyglądając naturalnie i świeżo. Makijaż był dość mocny - brązowe cienie do powiek, długie czarne rzęsy oraz lekki neutralny błyszczyk. Wyglądał tak. Następnie rzuciłam okiem na mój strój.  Był świeżo wyprany i wyprasowany. Biała koszula wsunięta była w ciemnogranatową, ołówkową spódnicę z czarnym, eleganckim paskiem. Do tego granatowa marynarka i niebieska apaszka. Czegoś mi brakowało... Ah, tak! Wzięłam do ręki fiolkę z perfumami  i psiknęłam się nimi pod szyją i na bluzkę. Pachniały nieziemsko. Za każdym razem, gdy przechodziłam obok pasażerki w samolocie, pytały się, jakiego zapachu używam, lecz ja tylko się uśmiecham. To moja mała tajemnica. 
-(t.i.)! Matko Boska, ruszaj się! Samolot Ci odleci!- (i.t.p.) krzyknęła zza drzwi białego samolotu. Jako stewardessa byłam bardzo niezorganizowana czasowo, zawsze zostawiałam wszystko na ostatnią chwilę, co niezbyt podobało się mojej przyjaciółce, która jest kompletnym przeciwieństwem mnie- a jednak poznałyśmy się w pracy i zostałyśmy przyjaciółkami. 
Podbiegłam do drzwi w ostatniej chwili, gdy samolot miał już startować. Odetchnęłam z ulgą. Gdyby nie (i.t.p.), na pewno nie poradziłabym sobie tutaj. 
Jak co dzień, najpierw przechodziłyśmy między pasażerami, prosząc o zapięcie pasów i dawałyśmy im cukierki na ciśnienie. Następnie same udałyśmy się na nasze miejsca aby przeżyć start. 
Nasz lot przbiegał spokojnie i bez żadnych gderliwych pasażerów - wszyscy byli mili i uprzejmi, dlatego całą podróż uśmiech nie schodził mi z twarzy. Lecieliśmy do Nowego Jorku - będę musiała czekać tam dwie godziny, aż w końcu polecimy z (i.t.p.) z powrotem do Londynu, i na dzisiaj koniec. Czyż nie cudownie?
-Proszę zapiąć pasy. Za chwilę będziemy lądować. - Uśmiechnęłam się do starszego państwa, a oni wykonali tę czynność, w między czasie wróciłam na miejsce obok przyjaciółki. 
Nowy Jork! Jeszcze nigdy nie byłam w tym mieście. Żółte taksówki, Times Square... Musze wszystko zwiedzić tylko w dwie godziny! Nie wiem, jak sobie poradze, w każdym razie będę musiała zabrać ze sobą przyjaciółkę, bo znając życie, inaczej bym się spóźniła i zostałabym tutaj. Chociaż... w sumie nie pogardziłabym. Zaśmiałam się sama do siebie.
-Z czego się cieszysz? - (i.t.p.) zerknęła na mnie spod czasopisma 'Glamour'. 
-Eee... Nic już nic. Przypomniało mi się coś. - Uśmiechnęłam się, tłumiąc w sobie kolejny wybuch śmiechu. Spojrzała na mnie pytająco, ale zignorowałam to, ponieważ zaciekawiła mnie okładka na magazynie który blondynka miała w ręku, a mianowicie - piątka chłopaków. Nieziemsko przystojnych. 
-Mogłabym pożyczyć twoją gazetę na minutkę? - Spytałam.
-Eee... Myślałam, że nie kręcą cię takie gazety...

-Mogę? Wyciągnęłam rękę w jej stronę, przerywając jej w pół zdania i patrząc wyczekująco na reakcje (i.t.p.). Powoli dała mi czasopismo, a ja wyrwałam je z jej ręki i szukałam odpowiedniej strony . Okazało się, że są w boysbandzie 'One Direction' i są sławni na światową skalę. Zaciekawił mnie wywiad o tych chłopakach. Wydawali się by tacy naturalni, mili i szaleni. To mnie zainspirowało o dowiedzeniu się o tych chłopakach trochę więcej. Byłam tak zamyślona o nich, że nie zauważyłam, kiedy znalazłam się już na ziemii w Nowym Jorku.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Chciałam jeszcze tylko dodać, że przepraszam że nie dodaje imaginów regularnie, ale mam wakacje i nie chce ich przesiedzieć przed komputerem, zrozumcie. Całuski x

~Marchew *_*