środa, 12 marca 2014

Niall #1

song :)
Spojrzałam na wielkie konary drzew grubą kreską rysujące się na horyzoncie. Wielkie listowie okrywało i otulało potężnie gałęzie. Równinny teren pokryty był przez soczyście rosnącą trawę, która delikatnie łaskotała moje półnagie stopy. Zdołałam dojrzeć jezioro wyłaniające się zza ścieżki. Uważnie przyjrzałam się odbiciu chmur na tafli wody, leniwie wlokących się po niebieskawym, błękitnym niebie. A więc to tu: to w tym właśnie miejscu miałam spędzić cały miesiąc wakacji. Mam nadzieję, że ten miesiąc będzie dobrym miesiącem. Uśmiechnęłam się delikatnie do chłopaka, który szedł w moją stronę. Jak mogłam się jedynie domyślać, był tu kimś na rodzaj przewodnika. Uśmiech na jego twarzy rosnął z każdym krokiem. Wysoka sylwetka zamajaczyła mi przed oczami w letnim, lipcowym słońcu. Już mi się tu podoba.
-Witamy w naszym obozie! - Jego miękki głos odbił się przyjemnym echem w moich uszach.
-Bardzo mi miło, jestem [t.i]. - Powiedziałam ze szczerym uśmiechem, podnosząc rękę i kierując ją w jego stronę. Chłopak uśmiechnął się perliście i chwycił moją dłoń.
-Cześć, mów mi Niall. Moim zadaniem jest opiekowanie się grupą z twojego rocznika. Może zaprowadzę cię do twojego pokoju? - Zapytał.
-Jeśli byś mógł. - Spojrzał na mnie w miłym uśmiechem, następnie spuścił wzrok, lustrując moje torby. Na jego twarz wypłynął wyraz zakłopotania.
-Oj, przepraszam, że nie zapytałem wcześniej. - Szybko chwycił mój bagaż, z łatwością i z niezwykłą zręcznością przewiesił go sobie przez ramię. -To co, idziemy?
-Idziemy. - Zaśmiałam się i chwyciłam drugą, mniejszą torbę, podążając za Niall'em.
Ruszyliśmy wąską ścieżką, wiodącą pomiędzy gęstym lasem. Nieopodal spostrzegłam wysoki budynek, pewnie miejsce spotkań orkiestry. Miejsce było naprawdę klimatyczne. Wysoki chłopak z bujną blond  czupryną nie zwalniał kroku.
-Grasz na czymś? - Spytał.
-Gitara. - Rzuciłam w jego kierunku, wciąż rozglądając się po malowniczym otoczeniu. Wszystkie trawy i drzewa, spokój zalewający każdy kąt tego miejsca, tego potrzebowałam.
-Też gram na gitarze. - Odwrócił głowę w moim kierunku a na jego twarzy dostrzegłam nikły uśmiech. Odwzajemniłam tylko mimikę, nie obrzucając chłopaka spojrzeniem.
-To tutaj, w środku są już twoje współlokatorki. - Powiedział, gdy stanęliśmy przed niewielkim drewnianym domkiem, pomalowanym na kolor kasztanowy, z malutkimi wykuszami. - Tam mieszkam ja. - Podążyłam wzrokiem za jego palcem, który wskazywał teraz dom, mniejszy od naszego. -Wraz z Joe'em, opiekunem innej grupy. Pomóc ci się rozpakować? - Spytał.
-Nie, dziękuję, dam radę. Odpowiedziałam, podnosząc moją torbę za szelki. Uniosłam delikatnie dłoń, by zapukać w drzwi, kiedy znowu usłyszałam głos chłopaka.
-A, zapomniałbym - o 19:00 zapraszamy was wszystkie na ognisko powitalne. - Pokiwałam głową, dając mu tym samym do zrozumienia, że zaakceptowałam zaproszenie. Moje delikatne pukanie rozniosło się echem po pomieszczeniu wypełnionym dziewczętami.



No, na razie tylko tyle. :) Myślę, że tego Niall'a będzie jeszcze 2 lub 3 części. :)
kingato. x

sobota, 8 marca 2014

Niall, część 3

Ana od chwili, kiedy Drew przekroczył próg mieszkania czuła się nieswojo. Trochę ją to zaniepokoiło. Byli parą już 2 lata i wszystkim wydawało się, że tak pozostanie na zawsze. Wszystkim oprócz Any. Polubiła Drewa już przy pierwszym spotkaniu. Potrafił ją rozśmieszyć i zawsze starał się jej pomagać w trudnych sytuacjach... Nie zdążyła się obejrzeć, kiedy zostali oficjalnie parą. Niestety Ana coraz częściej zastanawiała się czy ich związek miał jakąkolwiek przyszłość i im bardziej się nad tym myślała tym dochodziła do coraz bardziej nieciekawych wniosków.
- Skarbie? Powiesz mi co się stało? - Drew wyrwał dziewczynę z zamyślenia.
- Nie wiem o czym mówisz... - Doskonale wiedziała o czym mówił. Po prostu myślała, że jest lepszą aktorką.
- Od kilku dni chodzisz przygnębiona, prawie wcale nie oddzwaniasz. Dzisiaj chyba też nie jesteś w humorze. Ana, martwię się o ciebie.
- Nic mi nie jest, mam zwyczajnie gorsze dni.
- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda?
- Jasne. - Wróciła po tym do oglądania filmu. Lana już od dobrych 30 minut siedziała w swoim pokoju rozmawiając ze znajomą z pracy. Czekała na jej telefon od dwóch dni, więc Ana nie miała jej tego za złe. Wręcz postanowiła wykorzystać sytuację by jednak poruszyć temat, który dręczył ją od pewnego czasu.
- Dre?
- Hmm? - Chłopak nie odrywał wzroku od ekranu.
- Jesteśmy razem już dość długo i zastanawiałam się...
- Chyba nie chcesz mi się oświadczyć, co? - Wszedł jej w słowo sądząc, że błyśnie dowcipem.
- Nie, właściwie wręcz przeciwnie.
- To znaczy? - Niemal natychmiast spoważniał.
- Co byś powiedział na to, gdybyśmy zrobili sobie przerwę?
- Przerwę w jakim sensie? Myślisz...o zerwaniu?
- Raczej o krótkoterminowym rozstaniu. - Ana w skupieniu obserwowała każdą reakcję jej chłopaka, kiedy ten powoli sięgnął po pilot od telewizora, aby następnie go wyłączyć.
- To właściwie to samo, nie sądzisz? Zapytam wprost. Zrobiłem coś nie tak? Jasne, może przez te 2 lata trochę się zmieniłem, ale każdy...
- Nie, to nie twoja wina. - Dziewczyna powoli żałowała, że w ogóle zaczęła tę rozmowę, ale skoro już trwała chciała skończyć ją jak najszybciej. - To raczej ja się zmieniłam. Doszłam do wniosku, że chyba nie jestem jeszcze gotowa na związek. Nie na taki związek, w którym myśli się już czynnie o przyszłości.
- I stwierdziłaś to po 2 latach bycia... w związku.
- Głupie czy nie... ale tak.
Drew starał to sobie poukładać szybko w głowie, ale im bardziej starał się to robić tym dziwniejsze rzeczy mu z tego wychodziły.
- Chyba... chyba powinienem już iść. - Powiedział, wstając z kanapy. Dziewczyna nic nie powiedziała, kopiując jedynie jego ruchy. Nie sądziła, że pójdzie tak szybko. Wyobrażała sobie raczej bardziej wybuchowe reakcje Drewa.
- To... Do zobaczenia?
- Mam nadzieję. - Starała wysilić się na mały uśmiech.
- Poważnie Ana. Musimy o tym porozmawiać, dajmy sobie tylko trochę czasu.
- W porządku.
- Zadzwonię.
- Będę czekać. - Zamknęła po tym drzwi i spojrzała na komodę stojącą w małym korytarzu. Jej wyciszony telefon, który leżał na niej od powrotu dziewczyny z felernego spotkania z Niallem niespokojnie wibrował. Kiedy Ana podniosła go, ten ponownie się uspokoił. Mały ekran wyświetlił powiadomienie o dwóch wiadomościach i ośmiu nieodebranych połączeniach od nieznajomego numeru. Dziewczyna miała zacząć odczytywać wiadomości, kiedy telefon ponownie zaczął wibrować. - Hallo?
- Proszę, tylko się nie rozłączaj. - Wydawał się zdesperowany.
- Niall? - Skąd miał jej prywatny numer?
- Wiem, że po piątym razie stało się to już narzucaniem, ale chciałem po prostu sprawdzić czy wszystko okej i... i porozmawiać.
- Właśnie rozmawiamy.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi.
- Właściwie to nie do końca, ale zgoda. Spotkajmy się w tej kawiarni co ostatnio o 2. Trzeba w końcu skończyć tę farsę. - Rozłączyła się nie chcąc nawet myśleć o tym, że właśnie (ponownie) umówiła się z Niallem zaraz po zerwaniu z chłopakiem. Przynajmniej w jej mniemaniu, bo miała wrażenie, że do Drewa jeszcze to wszystko nie dotarło.
- Stało się coś? - Lana po niesamowicie długiej rozmowie wyszła ze swojego pokoju.
- Cóż... Właściwie nie wiem od czego zacząć.
- Nie było mnie aż tak długo? Najlepiej od początku.
- Więc... Niecałe 10 minut temu zerwałam z Drewem po czym ponownie umówiłam się z Niallem. - Lana stała wmurowana zapominając jak używa się ust. - Wow, udało mi się ciebie zaskoczyć drugi raz w tym samym dniu. Jestem coraz lepsza.
Ana nigdy nie sądziła, że znajdzie się kiedykolwiek w podobnej sytuacji. Siedziała patrząc na byłego chłopaka, który znajdował się po przeciwnej stronie stolika i zastanawiał się co powinien powiedzieć. Ona z kolei myślała nad tym czego nie mówić. Czuła się nieco lżej z myślą, że nie blokuje ją już nic poza ich tematem i podejmując jakąkolwiek decyzję nie zrani nikogo spoza ich dwójki, ale nie na tyle, by zrobić zrobić jakikolwiek krok. Właściwie nie wiedziała jak ten krok powinien wyglądać.
- Więc... - Niall w końcu zdobył się na odwagę, by zacząć temat, dla którego ponownie się spotkali. - Wiem, że może to głupio zabrzmi. Pomyślisz, że jestem niezrównoważony psychicznie czy cokolwiek w tym rodzaju... Wiem też, że przez ten czas zdążyłaś ułożyć już sobie życie, ale myślę, że nie powinniśmy skreślać naszej znajomości.
- Znajomości...? - Ana powtórzyła to sądząc, że ich wcześniejsza relacja, o ile można byłoby to tak nazwać, a później przerwanie jej nie powinno nazywać się 'znajomością'. To brzmiało zbyt zwyczajnie.
- Tak... Bo widzisz. Od momentu, kiedy zorientowałem się, że ty to ty nie mogę przestać o tobie myśleć. Nie chcę ci się narzucać, wiem, że masz chłopaka i swoje życie, ale... - Chłopak myślał jak ubrać w słowa to co chciał jej powiedzieć, a Ana zastanawiała się czy powinna mówić mu o rozstaniu z Drewem i czy gdyby nie spotkała Nialla nadal byliby razem. - ... ale ty wciąż jesteś dla mnie tak samo ważna jak te kilka lat temu.
- Interesujące... O ile dobrze pamiętam twoja uwaga nie skupiała się wyłącznie na mnie. - *Najlepszą obroną jest atak, nie?* pomyślała.
- Myślałem, że już to sobie wyjaśniliśmy. - Chłopak odparł z irytacją.
- Oprócz tego, że odświeżyłam ci pamięć nie przypominam sobie nic poza tym.
- To był mój durny błąd, którego pewnie będę żałował do końca życia. Przepraszam cię, przepraszam... Zachowałem się jak idiota, wiem. - Ana nie przestawała wpatrywać się w Nialla. - Przepraszam. - Wyszeptał niemal niesłyszalnie.
Patrzyła w przestrzeń kilka centymetrów nad głową chłopaka nie wiedząc co powiedzieć. Myślała o tym co czuła, kiedy po raz setny odtwarzała w głowie całą sytuację, którą zobaczyła dzień wcześniej. Jej Niall, który obiecywał wspólną wieczność całujący się z jakąś przypadkiem napotkaną panną... Jej świat rozpadający się na milion kawałeczków. Nie widziała wtedy innego wyjść oprócz ucieczki. Nie chciała go widzieć, wszystko zamknęło się w ciągu jednej sekundy. Coś głęboko w jej głowie usilnie prosiło o powrót i wytłumaczenie wszystkiego, ale nie chciała tego słuchać. Wiedziała, że z jednym dotykiem chłopaka złamie się i wróci, na co nie mogła pozwolić, nie po tym co widziała... ale co dokładnie widziała? Teraz wydawało jej się to takie rozmazane i wyraźne jednocześnie.
- Ana? - Poważnie zdenerwowany chłopak siedział oczekując jakiejkolwiek reakcji ze strony dziewczyny.
- Nie jestem już z Drewem. - Nie wiedziała dlaczego to powiedziała. Może dlatego, że tylko to przyszło jej do głowy?
- Jak to? - Chłopak nie krył zaskoczenia.
- Co nie znaczy, że automatycznie do ciebie wrócę. Nie sądzisz, że to, że ze sobą zerwaliśmy jest dostatecznym argumentem do tego żebyśmy nie zaczynali wszystkiego od nowa? Nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody, Niall.
- Tak, wiem, ale wtedy to była moja wina. Zmieniłem się.
- Myślę, że wina leżała po obu stronach. W końcu nie bez powodu musiałeś pójść do tego pieprzonego baru.
- Możliwe, ale przez ten czas oboje zdążyliśmy dorosnąć... Mamy więcej życia za sobą. - Niall wstał ze swojego miejsca i usiadł na krześle stojącym 30 centymetrów od dziewczyny. - Ana... Dajmy sobie drugą szansę. - Nie ukrywał, że poczuł się o wiele pewniej po tym jak dziewczyna powiedziała mu o jej rozstaniu z chłopakiem. - Proszę. - Dodał, podnosząc jej dłoń i delikatnie całując jej knykcie.
Nie stawiała oporu patrząc jak jej były chłopak powoli dotyka ustami jej dłoni. W życiu nie przypuszczałaby, że ich spotkanie może nabrać takich obrotów, ale trzeba było przyznać, że nie bardzo chciała by Niall przestał. Tęskniła za nim. Tęskniła za nim cały ten czas. Dotarło to do niej już przy ich pocałunku, a teraz docierało sto razy mocniej. Ponownie przypominała sobie ich wszystkie dobre wspomnienia. Tym razem spacerowali z świąteczny wieczór po zaśnieżonym parku. Czuła się wtedy tak cudownie... Ocknęła się po chwili z jej snu na jawie orientując się, że chłopak ponownie czeka na jej odpowiedź.
- Niall, tak wiele się wydarzyło. Myślę, że możemy potrzebować wiele czasu zanim wszystko mogłoby się jakoś ułożyć.
- Mam wrażenie, że czekałem wieczność, żadna bariera czasowa nie będzie  w stanie mnie powstrzymać. - Ana uśmiechnęła się niepewnie. Nie wiedziała czy postępuje słusznie, ale bała się, że jeśli nie spróbuje może później tego bardzo żałować. - Co powiesz na mały spacer? - Za to Niall raził pałającą z niego radością.
- Z chęcią. - Chłopak wstał i podał jej dłoń cierpliwie czekając.
 ~*~
Koniec części 3, mam nadzieje, że wam się spodoba! Za tydzień dodam 4 część, już ostatnią. 
Zobaczymy jak to będzie. Napiszcie w komentarzu co o tym sądzicie! Proszę :)
Pozdrawiam, xoxo


sobota, 1 marca 2014

Niall, część 2

- Dlaczego nie chcesz o mnie pamiętać? Anastazjo?
- Ja...
- Przypominasz jej starego znajomego - Lana jak zwykle potrafiła wyratować nas z każdej opresji. Ale Niall nie spuszczał ze mnie wzroku chcąc wyczytać z moich oczu prawdę.
- Tak. - tylko na tyle było mnie stać.
- Yhym... - widziałam, że chłopak niespecjalnie uwierzył w ową bajkę. - Cóż... Pomimo twojej niechęci do mnie może moglibyśmy się wybrać na herbatę?
- Właściwie, mamy już na dzisiaj pewne plany...
- Więc... Spotkamy się jutro na treningu? - cień uśmiechu nie chciał zniknąć z kącika ust Nialla.
- Najwidoczniej tak.
- Skłamałbym mówiąc, że nie będę czekał na to spotkanie z niecierpliwością.
Zdołałam jedynie z przerażeniem spojrzeć na Lanę, która wyglądała jakby oglądała film, którego akcja właśnie zaczynała się rozkręcać...
- Zakupy? - zapytała wyszczerzona po 3 minutach, które potrzebowałam na wewnętrzne ogarnięcie się.
- Jasne.                                                   
*~*~*~*
Następnego dnia wcale nie czułam się lepiej, jak oczekiwałam po całym popołudniu spędzonym w galerii handlowej. Najchętniej zostałabym w domu i przesiedziała cały dzień przed telewizorem z kubkiem gorącej herbaty.
- Ana! Powtarzam dziesiąty raz, jeśli zaraz nie wstaniesz to spóźnisz się na trening! - Lana zachowywała się czasem jak moja druga mama.
- Nigdzie się nie wybieram!
- Nie wygłupiaj się. - dziewczyna stała w drzwiach mojej sypialni. - Myślisz, że twoje niepojawienie się na dzisiejszych treningu nie wyda się Niallowi dziwne po tym wczorajszym małym przedstawieniu?
- Nienawidzę, kiedy masz rację... - powiedziałam, zakrywając swoją głowę kołdrą - Już wstaję. - mówiąc to usłyszałam sygnał mojego telefonu, który oznaczał nową wiadomość.
Nie widziałam się z Drewem już od dwóch dni, strasznie za nim tęskniłam, ale przez pracę nie miałam ani chwili czasu, żeby się z nim spotkać. Odpisałam mu szybko na sms'a i podeszłam do szafy zastanawiając się w co mogłabym się ubrać.
30 minut później byłam gotowa. Wychodziłam z pokoju, kiedy wpadłam na Lanę:
- Już myślałam, że postanowiłaś jednak zostać w łóżku. Własnie chciałam cię z niego wyciągać siłą. Machnęłam w powietrzu ręką i zakręciłam się wokół własnej osi.
- I jak? - zapytałam z małym uśmiechem dumna z siebie, że w tak krótkim czasie udało mi się doprowadzić do porządku.
- Wow! Gdyby nie Drew pomyślałabym, że wybierasz się z Niallem na randkę.
- Przestań... Postaram się wrócić jak najszybciej. Chcę, żeby to wszystko już się skończyło.
*~*~*~*
Kiedy weszłam na salę trening już się odbywał. Niezauważona zajęłam miejsce w środkowej części trybun. Oprócz mnie było tam tylko pięcioro innych osób, najwidoczniej był to trening zamknięty. Chłopcy byli naprawdę świetni. Pomimo tego, że nigdy czynnie nie interesowałam się koszykówką mogłam patrzeć na ich grę godzinami. Mniej więcej w połowie treningu zauważył mnie Niall. Może to tylko moje przewrażliwienie, ale przez kilka minut po tym jak spojrzał w moją stronę miałam wrażenie, że trudno mu się było skupić na grze. Zaraz po tym wrócił w pełni do gry, zerkając tylko czasem w moją stronę. 20 minut później trening się skończył.
- Dobra robota! Następne spotkanie jutro o 16! - trener wyszedł z sali za drużyną. Włożyłam swój notatnik i aparat do torebki, kiedy zauważyłam, że ktoś przyglądał mi się siedząc trzy rzędy niżej.
- I jak podobała ci się gra? - zapytał Niall nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Jesteście naprawdę świetni. Fajnie się patrzy, kiedy gracie.
- Mam rozumieć, że nowa fanka koszykówki pojawi się na naszym następnym meczu?
- Nie liczyłabym na to.
- Może dzisiaj dałabyś się namówić na herbatę?
- Właściwie... nie mam obecnie żadnych planów. - Zaraz po tym mocno ugryzłam się w język, zastanawiając się w myślach w co on brnie.. W co ja brnę?
- Świetnie! Poczekaj na mnie w holu, będę tam za 15 minut.

Pół godziny później siedząc przy małym stoliku z gorącą herbatą pytałam samej siebie dlaczego zgodziłam się na to spotkanie... Chciałam to szybko skończyć.
- Wiesz Ana... - zaczął Niall przerywając krótką ciszę. - Twoja szefowa jest bardzo miła. Rozmawialiśmy trochę o tobie. - moje serce zaczęło bić niepokojąco szybko - Już wiem kim jesteś... Wiem dlaczego wydawało mi się, że znam cię od dawna. To dlatego, że tak właśnie jest, prawda?

Siedziałam na kanapie dla odmiany z kubkiem gorącego kakao, kiedy od mieszkania weszła Lana, którą słychać było już od progu.
- Jesteeeeeem! Ana? Wróciłaś już?
- Tak, siedzę w salonie.
- I jak? - Lana nie wiadomo z jakiego powodu była trochę za bardzo podekscytowana moim ponownym spotkaniem z Niallem.
- Co 'jak'?
- Nie udawaj, że nie wiesz... Jak spotkanie z Niallem? - Nigdy nie udawało mi się jej do niczego zniechęcić.
- Jako tako... Kupiłaś mleko?
- Tak, ale nie zmieniaj tematu! Co to znaczy 'jako tako'? Rozmawialiście?
- Nie pojechałam tam z nim rozmawiać, tylko pooglądać trening. - Powiedziałam coraz bardziej zirytowana jej ciekawością pomimo tego, że nie chciałam tego doszczętnie rozgrzebywać.
- Anaa... Proszę? - Słodkie oczka Lany, które robiła, kiedy chciała coś dostać zirytowały mnie jeszcze bardziej, ale trudno było im się oprzeć.
- Ehh...
*~*~*~*
<Ana>

Nie wiedziałam co powiedzieć. Siedziałam jak wryta i powtarzałam niczym mantrę, że przyjście tutaj było głupim pomysłem.
- Mam rację, tak? - Niall nie dawał za wygraną.

<Niall>

- Mam rację, tak? - Właściwie wiedziałem, że w tej sprawie się nie mylę, chciałem tylko usłyszeć potwierdzenie z jej ust. Z ust, które miałem kiedyś okazję całować wiele razy...
Nigdy nie lubiłem wracać do przeszłości, dlatego pomimo, że Ana wydawała mi się bardzo znajoma nie dopuszczałem do siebie myśli, że może być tą samą dziewczyną, w której kilka lat temu byłem zakochany na zabój. Nie lubiłem do tego wracać, ponieważ wszyscy, z którymi miałem kontakt lubili komentować to w stylu "To była tylko szczeniacka miłość, znajdziesz sobie kogoś lepszego", a ja wiedziałem, że tak się nie stanie. Ana niesamowicie zmieniła się przez ten czas. Miałem wrażenie, że była o kilka centymetrów wyższa, a jej niegdyś jasne i krótkie włosy były teraz ciemne i długie. Tylko duże szaro-niebieskie oczy pozostały takie same. Do teraz nie znałem dokładnego powodu, dla którego Ana stojąc tamtego wieczoru pod moim domem bezceremonialnie powiedziała, że "to koniec". Próbowałem się z nią skontaktować, zwyczajnie porozmawiać, ale zmieniła numer i wyjechała zaraz po zakończeniu szkoły razem z rodzicami. Pamiętałem tylko doskonale urwany film z momentami jaśniejszych świateł z poprzedniego wieczoru po durnej popijawie małolatów. - Ana?
- Tak.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Co ci miałam powiedzieć? Cześć, jestem twoją byłą dziewczyną, możemy zacząć wywiad? Byłoby to ciut nie na miejscu, nie sądzisz? Nie prosiłam o ten reportaż, chciałam to napisać i o wszystkim ponownie zapomnieć.
- Ale ja do tej pory nie zapomniałem.
- Nie zapomniałeś o czym? O tej blondynie, która siedziała ci wtedy na kolanach? Czy może o tym jak kilka minut później kleiliście się do siebie w kącie obok? O czym nie zapomniałeś?
- Co...? - Zbiła mnie na chwilę z pantałyku, nic nie pamiętałem. - Ana... Byłem wtedy pijany.
- Proszę cię... Tak możesz usprawiedliwiać się swojej matce. Wiem co widziałam.
- Nic nie widziałaś. Wyszłaś zanim zdążyłem jakkolwiek oprzytomnieć. No przynajmniej tak powiedział mi Zayn...

<Ana>

- Właściwie jakie to ma teraz znaczenie. - Próbowałam się chociaż trochę uspokoić. - Minęło już tyle lat. Oboje zdążyliśmy ułożyć sobie życie, zacząć coś od nowa, po co to od nowa zaczynać?
Nie doczekując się odpowiedzi Nialla, który znacząco przygasł, prawdopodobnie nie wiedząc co powiedzieć, wstałam i powiedziałam szybko:
- Chyba powinnam już iść... Dziękuję za herbatę, mimo wszystko dobrze było cię znowu spotkać. - Wysiliłam się na lekki uśmiech, żeby potwierdzić moje słowa i już miałam wychodzić, kiedy przypominałam sobie o głównej rzeczy, która doprowadziła do tego spotkania. - Cały artykuł ukaże się w przyszłym tygodniu.
Ale chłopak nie patrzył na mnie kiedy wychodziłam, miałam wrażenie, że usilnie nad czymś myślał nie zdając sobie już sprawy z mojej obecności. Pech chciał, że za drzwiami kawiarni zastałam cudowną ulewę, nie mając jak zwykle w takich sytuacjach parasola. Byłam już niecałe 10 metrów od miejsca, gdzie zaczynał się dach parkingu, kiedy usłyszałam za mną niknące w odgłosach deszczu kroki. Szybko odwróciłam się myśląc, że udałoby mi się użyć któregoś z chwytów mojej mizernie wyuczonej samoobrony, ale okazało się, że był to ten sam facet, z którym rozmawiałam jeszcze 5 minut temu.
Włosy Nialla tym razem kleiły się do jego twarzy, a sam zainteresowany stanął niecały metr ode mnie. Przyglądał mi się przez jakiś czas, a ja pomimo tego, że nikt mnie nie trzymał nie mogłam ruszyć się z miejsca.
- Dla mnie nic się jeszcze nie skończyło. - Powiedział, przekrzykując wciąż nasilający się deszcz i zbliżając się jeszcze bliżej, by móc przycisnąć swoje usta do moich. Wtedy to wróciło... Wszystko wróciło. Każdy uśmiech, dotyk i pocałunek, o których tak długo próbowałam zapomnieć, które przez tyle lat chciałam wyrzucić z pamięci. Przypomniałam sobie wyjazd zakończony z połowie drogi, przez pusty bak i mój śmiech, kiedy mówiłam o jego sklerozie; krótką sytuację w windzie bloku Nialla, po której inni mieszkańcy do końca dziwnie na mnie patrzyli; nasz taniec pod gwiazdami... Wszytko. Zrobiłam krok do tyłu odrywając się od Nialla i jednocześnie trochę go dezorientując. Powoli się wycofując cieszyłam się z deszczu, który tak dokładnie zatuszował moje łzy. Wiedziałam, że za mną nie pójdzie, więc wsiadając do samochodu wcale się nie śpieszyłam. Tylko łzy były znakiem, że coś było nie tak...
*~*~*~*
- No... I to byłoby na tyle. - Wiedziałam, że zrobię na Lanie niemałe wrażenie. Siedziała przede mną z otworzoną buzią nie wiedząc co powiedzieć.
- To.. Chyba.. To znaczy... Muszę się czegoś napić. - Powiedziała, wyciągając mi z ręki chłodne już kakao. - Pocałował cię?! A ty nic nie zrobiłaś?
- Co do cholery miałam zrobić? Wcale tego nie chciałam!
- Nie wiem czy tak do końca nie chciałaś patrząc na twoją reakcję...
- To nie ma znaczenia. Jutro oddaję cały tekst i będzie po sprawie.
- Jesteś pewna, że dobrze robisz?

- Tak, a dzisiaj wieczorem wpada do nas Drew...
~*~
Koniec 2 części!
I jak wam się podoba 3 Część pojawi się w piątek. Chciałabym dodać szybciej, ale ten tydzień zapowiada mi się bardzo pracowity. Duża ilość sprawdzianów, kartkówek, konkursów i moje zaangażowanie się w dwa projekty przekreśla opublikowanie części trzeciej w środę...Tak w ogóle, życzcie mi powodzenia i do następnego. x C: