wtorek, 27 sierpnia 2013

Niall #4 + Podziękowania

Przeczytaj notkę pod rozdziałem koniecznie! :)


15 komentarzy=następna część! ;)x

---------------------------------------------------------------------------------

Stąpając po chłodnym, drobnym piasku moje stopy zapadały się pod małymi ziarenkami, tworząc wyraźne, niewielkie ślady. Zimna, słona woda co jakiś czas delikatne moczyła nogi, ochładzając je lekko, co było niemal przyjemne, ponieważ mocne promienie słoneczne ogrzewały moje ciało, dlatego upał stawał się nie do zniesienia. Morska bryza muskała moje policzki, dzięki czemu powietrze, którym oddychałam, wydawało się być bardzo czyste i świeże. Uwielbiałam spacerować po plaży wzdłuż morza, ale ta przechadzka miała zupełnie inny cel, niż tylko zwykłe rozmyślanie- próbowałam przypomnieć sobie, co wydarzyło się tamtego wieczora. Niestety byłam zdana tylko na siebie, gdyż ani Niall, do którego domu jakimś niewyjaśnionym cudem trafiłam po imprezie, ani Zayn, którego wyraźnie pamiętałam, że z nim tańczyłam, nie chcieli mi powiedzieć, co się stało. Na szczęście atmosfera panująca tutaj trochę mnie ocuciła, dlatego niektóre sceny z poprzedniej nocy powracały do mojej osoby, szokując mnie jeszcze bardziej.



Brutalne, pełne namiętności pocałunki powoli przeradzały się w coś więcej. Chłopak położył ręce na mojej tali, zjeżdżając coraz niżej. Nie przestawał skradać pocałunków na moich ustach, które po chwili przeniósł na szyję. 
-Chodź za mną.-Wyszeptał wprost do mojego ucha, lekko przygryzając jego płatek, co spowodowało, że miliony dreszczy przeszły przez moje ciało. Mimo tego, iż tym chłopakiem był Zayn, alkohol dawał mi się we znaki, dlatego posłuchałam bruneta. Uśmiechnął się zawadiacko, po czym ujął moją dłoń i pociągnął mnie za sobą. Nagle poczułam, że ktoś kładzie rękę na moim ramieniu. Szybko odwróciłam się do tyłu, wcześniej wyrywając się Zayn'owi. Zobaczyłam blondyna, który był wyraźnie zdenerwowany. 
-Co ty wyprawiasz?- warknął, na co natychmiast zareagowałam głośnym śmiechem. 
-Idę się seksić.- Odparłam, wzruszając ramionami.
-Nigdzie nie idziesz.-Rzekł spokojniej, niż wcześniej, i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Po drodze nigdzie nie spostrzegłam bruneta, dlatego pomyślałam, że zgubił się i nie mógł mnie znaleźć. Podczas wychodzenia z klubu, chwiałam się i co chwilę wybuchałam śmiechem z niewiadomego powodu. Gdy już opuściliśmy budynek, zadrżałam z zimna. Na dworzu panowała kompletna ciemność i było bardzo zimno.  Mimo mojego sprzeciwu, Niall zarzucił mi swoją kurtkę na ramiona.



Wtedy to mnie za bardzo nie obchodziło, czy byłam ubrana, czy nie, ale teraz byłabym mu bardzo wdzięczna za to okrycie. Było cholernie zimno, więc z pewnością leżałabym dzisiaj w łóżku pod kołdrą będąc przeziębiona. Ponownie wytężyłam umysł, starając sobie przypomnieć coś jeszcze z tamtego wieczoru.



-Gdzie mnie wieziesz. pedofilu! hahahaha! -krzyknęłam, gdy byłam w aucie Niall'a. Chłopak zaśmiał się.
-Do mnie, pijoku.- Ponownie wybuchnął śmiechem, a ja się do niego przyłączyłam. 
-Okej! Ale tam będziemy się seksić.- Powiedziałam stanowczo, na co ten znów stłumił chichot.
-Tiaa... -Mruknął z uśmiechem. 
-Obiecaj! Jestem napalona! -Podniosłam głos. 
-Hahahahaha...-zaczął- Oj (t.i.), co ty byś beze mnie zrobiła...- szepnął.



Boże, jaka ja byłam głupia! Przecież to kompletny wstyd! Automatycznie zarumieniłam się na to wspomnienie. Jak mogłam to powiedzieć. Próbowałam sobie jeszcze coś przypomnieć, chociaż, szczerze mówiąc, nie mogłam, ani nawet nie chciałam. Kierowałam się już w stronę domu. 



********


Przełączałam kolejno kanały w telewizorze, chcąc załapać się na jakiś głupi serial bądź film, ot tak, dla zabicia czasu. Dłużył mi si niemiłosiernie, a ja ciągle czekałam, aż Niall przyjedzie, ponieważ umówiliśmy się na spotkanie. Chciałam wyjaśnić tą całą noc. Wiem, że dziwnie się zachowuje, przecież to jedna z nielicznych nocy, podczas jakich byłam pijana, ale miałam takie strasznie mocne uczucie, że coś innego wtedy się wydarzyło. I nie miałam pojęcia, co. W końcu zadzwonił dzwonek do drzwi, dlatego poderwałam się, żeby je otworzyć. W drzwiach stał uśmiechnięty blondyn, który przywitał mnie uściskiem, który odwzajemniłam. Zaprosiłam go do salonu i zrobiłam kawę. Wróciłam do salonu z dwoma kubkami gorącego napoju i postawiłam je na stoliku. 
na początku ucięliśmy sobie miłą, lekką pogawędkę. Ale potem starałam nieustannie dowiedzieć się od niego, czy coś nietypowego wydarzyło się tamtej nocy. Oczywiście, Niall wszystkiemu zaprzeczał i mówił, że po prostu byłam bardzo pijana. Nagle znów zadzwonił dzwonek, dlatego wstałam i podbiegłam do drzwi. O nie. 

-----------------------------------------------------------------------------------------

Od autorki:
DZIĘKUJE ZA 20.000 WYŚWIETLEŃ! Jesteście cudowni! ;) Dzisiaj nowy Niall, z okazji tych wyświetleń wyszło mi takie cuś, mam nadzieję, że chociaż troszkę wam się spodoba. Wiem że krótki, za co przepraszam.
Nowy Marcel, bo, ciągle się pytacie, pojawi się jakoś pod koniec sierpnia, ale nic nie obiecuje! ;) Z tym imaginem będzie jeszcze 1 część. Kocham! xx








czwartek, 15 sierpnia 2013

Marcel-Harry #4

Przeczytaj notkę pod rozdziałem :)


27 komentarzy=następny rozdział! :)
anonimy się podpisują!!!!

Jednak, gdy wyszłam z jego domu, to, co zobaczyłam przed budynkiem, kompletnie mnie zszokowało. Na wąskim chodniku obok głównej ulicy, na której również znajdowała się szkoła, stała pewna grupa bardzo dobrze znanych mi osób. Spośród niewielkiej bandy ludzi wyłapywałam twarz Justina, Zayna, Louisa i reszty mojej paczki przyjaciół.
Zamarłam, a moje nogi odmówiły mi jakiegokolwiek posłuszeństwa, wrastając w ziemię. Stałam kompletnie sparaliżowana, nie wiedząc, jak się zachować, co zrobić, po raz kolejny zresztą, ponieważ wydarzenia ostatnich dni były kompletnie różne od codziennych zdarzeń. Na szczęście, na dworze panował mrok, tylko nieliczne latarnie oświetlały nocną ulicę bez jakiegokolwiek ruchu. Mając nadzieję, że nikt mnie nie zauważył, jak wychodzę z domu chłopaka, odwróciłam się powoli na pięcie, kierując się w stronę wejścia do budynku. Cichutko zapukałam, jak najciszej, ponieważ gdybym zadzwoniła dzwonkiem do drzwi, byłby na tyle głośny, aby mogli mnie usłyszeć, dlatego miałam nadzieję, że Harry wyłapie moje ciche dobijanie się. Odetchnęłam z ulgą, gdy drzwi powoli otworzyły się, a w nich stanął brunet, patrząc na mnie zdezorientowany. 
-Mamy mały problem. - Szepnęłam i popchnęłam chłopaka do środka, wchodząc za nim i zamykając drzwi. Przez chwilę wymienialiśmy spojrzenia, ale po chwili Harry, chcąc dowiedzieć się, o co chodzi, szepnął zdenerwowany:
-Co jest?- nie odrywał ode mnie swoich głębokich, zielonych oczu. Na początku byłam nimi kompletnie zaślepiona, ale później zrozumiałam, że głupio się zachowuje, dlatego postanowiłam mu wyjaśnić, co ja tu jeszcze robię. 
-Na dworzu... stoją... moi....hm.... znajomi. -Szepnęłam cicho, wyczekując jego reakcji.  Skrzywił się, po czym dodał:
-Myślisz, że długo jeszcze będą tu sterczeć?
-Wiesz...-zaczęłam niepewnie- jak się umówią, to do rana mogą tu stać. -Powiedziałam pewniejszym tonem. Harry przeklnął, po czym zrobił minę, która wyglądała, jakby głęboko nad czymś myślał.
-To w takim razie nie masz innego wyjścia, jak zostać u mnie. -Uśmiechnął się chytrze, po czym złapał moje ramię i pociągnął mnie w stronę, jak później się okazało, kuchni.
-Nna noc?- Zająkałam się i szerzej otworzyłam oczy.
-Na to wygląda.- znów ten uśmiech. 
-Chyba zwariowałeś.- zakpiłam.
-Dlaczego?- wyglądał na zdziwionego. Boże.
-Dlaczego?! A nasi rodzice?! Zresztą, znamy się parę dni. W życiu tutaj nie zostane, wykluczone. -Zbulwerowałam się trochę, ale chłopak wydawał się być rozbawiony. Zachichotał. 
-Moi rodzice wybyli na weekend, a jutro jest sobota, więc nie musisz się martwić szkołą. Może gadamy dopiero od paru dni, ale znamy się chyba od pierwszej klasy liceum. Jesteśmy w trzeciej. To ty zawiniłaś tym, że się wcześniej nie poznaliśmy...hm... osobiście. 
-Chyba nie tylko ja. Nie dziw się, że nikt do ciebie nie podchodził.
-Dlatego nikt nie zna mojego prawdziwego oblicza.
-Zawsze może poznać. - Na te słowa Harry spojrzał na mnie ze strachem, ale jednocześnie było wyraźnie widać, że bardzo się zezłościł.
-Sugerujesz coś?- Wychrypiał.
-Przypominam ci, że wciąż nie powiedziałeś mi, dlaczego nie chcesz zmienić swojego sztucznego wizerunku na ten codzienny....lepszy. Ciągle czekam, aż mi to wyjawnisz.- Wysyczałam i momentalnie zacisnęłam dłonie w pięści, próbując się lekko uspokoić.
-Powiedziałem, że muszę obdarzyć cię większym zaufaniem. Przecież znamy się tylko pare dni..- jego ostatnie zdanie brzmiało, jakby naślodował mowę jakiejś dziewczyny. Ahh, no tak, mnie.
-Nie wystarczy ci, że dzisiaj wysiedziałam z tobą i twoimi koleszkami cały dzień, i naprawdę było widać, że mnie polubiliście?!- to zdanie niemal wykrzyczałam. Byłam na prawdę wpieniona.
-Ah, już rozumiem. Dziękuje. -Chłopak zezłościł się bardziej ode mnie, ale w jego oczach zauważyłam coś... smutnego? ponurego? Nie wiedziałam, o co mu dokładnie chodziło w jego wypowiedzianym przed chwilą zdaniu.
-Co? Jakie "dziękuje"?- spytałam. 
-Siedziałaś tutaj ze mną, tylko po to, żebym cię polubił, wyjawnił mój sekret, a ty byś powiedziała go bez wachania swojej bandzie, aby wszyscy się dowiedzieli! I wiesz co?! Udało ci się, bo na prawdę cię polubiłem.- krzyczał na mnie.
-Harry, nie! Co ty wygadujesz?! To nie...
-To jest w stu procentach na pewno tak! Jesteś głupią dziwką, myślałem, że jesteś inna niż ta reszta. Ale wiesz co?! Ja jestem głupszy, bo dałem ci się nabrać. - Na początku ton głosu miał uniesiony, ale potem ostatnie zdanie niemal wyszeptał. Do oczu napłynęły mi łzy. 
-Masz rację, jestem głupią dziwką. - wyszeptałam, po czym podbiegłam do drzwi wejściowych i czym prędzej opuściłam budynek, nie zważając nawet na moich przyjaciół.

-O, hej, (t.i.). Co tutaj robisz?- Zawołał Louis, ale zignorowałam bruneta. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Puściłam się biegiem w stronę swojego domu. Miałam dość.



***


Prawie bezszelestnie zajęłam miejsce obok Justin'a na matematyce. Od tamtego incydentu z Harry'm minął tydzień, a ja nie zamieniłam z nim ani jednego słowa, nawet nie raczyłam obdarzyć go najmniejszym spojrzeniem. Dlaczego on sobie tak pomyślał? Przecież na prawdę dobrze spędzało mi się z nim czas, również z jego kolegami, ale przecież nie miałam zamiaru nikomu powiedzieć o sekrecie bruneta. Owszem, byłam trochę natarczywa w stosunku do jego tajemnicy, ponieważ chciałam jak najszybciej się o niej dowiedzieć. Przecież to nie mogło być nic ważnego. Ale dlaczego miałby się tak ubierać? Przecież to niedorzeczne, tak samo jak to, że nazwał mnie... dziwką. Chociaż nie lubię wspominać o tamtym zdarzeniu, to moja głowa i tak jest cała zamyślona o tajemniczym brunecie. 
Najbardziej wnerwiał mnie fakt, że mnie unika, oraz zachowuje się tak, jakby nic nie miało u niego w domu miejsca. Moi przyjaciele próbowali ode mnie wyciągnąć, dlaczego włóczyłam się sama w nocy po środku ulicy, natomiast ja nie odezwałam się ani słowem. Na szczęście nie widzieli, jak wybiegam z jego domu, tylko że po prostu idę jezdnią, dlatego nie mieli żadnych podejrzeń. Chyba że się mylę, tego nie wiem na pewno. 
-Proszę siadać, kochani. - Do sali wkroczyła szczupła blondynka, która miała piskliwy głosik. Wyglądała na "gorącą dwudziestkę", a na jej twarzy widniała tona make-up'u. Ble. 
-Dzisiaj zastępuję waszego pana od matematyki, ponieważ nie mógł on przyjść na tą lekcję. Macie czas wolny, zajmijcie się sobą.- Na szczęście nie była taka głupia, na jaką wyglądała. Dała nam wolną rękę, z czego niezbyt się ucieszyłam. Do naszej ławki przysiadł się Lou, Zayn, Sel i Miley. Wszyscy zawzięcie o czymś dyskutowali. No, oprócz jednej osoby. 
Louis przyglądał mi się zawzięcie, na co ja lekko się poddenerwowałam. 
-Możemy porozmawiać?- szepnął, po czym nie czekając na moją zgodę, wstał i podał mi rękę. Poszliśmy na koniec sali, na szczęście, nikt nie zwrócił na nas najmniejszej uwagi. Oprócz jednego ucznia.
Louis w końcu się odezwał:
-Nie powiedziałem.
Nie wiedziałam, co mam zrobić, może dlatego, że nie byłam pewna, co ma na myśli.
-Widziałem, jak wybiegasz z domu Marcela, cała we łzach zresztą. -Louis patrzył się na mnie badawczo.- Żądam wyjaśnień.
-Z niczego nie będę ci się spowiadać.-Warknęłam.
-Cóż, chyba nie masz wyboru. -nie spuszczał ze mnie swoich niebieskich tęczówek. Westchnęłam, chcąc szybko wymyślić jakąś tępą wymówkę.
-Poprosiła mnie o pomoc w zadaniu z matematyki.- usłyszałam z ławki za Louisem niski, ochrypły głos. To on.
-Serio? Z nim, serio?- Louis widocznie nie dowierzał.
-Tt..tak.- szepnęłam, po czym wymusiłam uśmiech. Niebieskooki był zbity z tropu. 
-Dlatego płakałaś. Aha, rozumiem. -Powiedział z sarkazmem, zerkając w stronę lokowatego. -Dzisiaj już cię nie męczę. Nie chcesz, nie mów. Ale wiedz jedno- jestem twoim przyjacielem, i bardzo się o ciebie martwię. Tak jak wszyscy. Na razie. - szepnął, po czym udał się do reszty naszej paczki. Stałam jak wryta, patrząc się na Harrego. Ten tylko poklepał miejsce obok siebie. 
-Nie. Nie będę z tobą rozmawiać.- Warknęłam. Zadzwonił dzwonek. Wybawienie. Pędem udałam się po moją torbę a następnie wybiegłam z sali, chcąc znaleźć się jak najdalej od niej.


Od autorki:
Niespodzianka! ha,ha ! Nie wiem z czego leje, ale ok... Jesteście okropnie niecierpliwi! Nawet na asku spamujecie, kiedy kolejna część o Marcelu, no to macie! Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. Teraz planuję kolejną część o Niall'u, także proszę was- nie pytajcie się tyle, kiedy next, bo to jest nie powiem, miłe, ale trochę uciążliwe :) Pewnie liczyłyście na kiss, ale tu nie ma tak dobrze :D Do zobaczenia! xxx



środa, 14 sierpnia 2013

One Direction imagine

Przeczytaj notkę pod imaginem :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ! :)

Żyję w Polsce od urodzenia. Jestem zwykłą nastolatką mieszkającą z rodzicami w małym mieszkaniu znajdującym się w bloku na zwykłym osiedlu. Wokół żadnych szczególnych atrakcji- parę sklepów spożywczych, fryzjer, supermarket Tesco, place zabaw na niewielkich podwórkach. Trawa rzadka, niespecjalnie zadbana, tak jak roślinność wokół zardzewiałych huśtawek i brudnych piaskownic. Mieszkanie jest małe- trzy pokoje, w tym salon i dwie sypialnie, jedna dla mnie, jedna dla mojego brata. Rodzice muszą spać w salonie, ponieważ nigdzie indziej się nie mieszczą.  Kuchnia malutka, bez zmywarki, i dwie łazienki- toaleta z malutką umywalką i druga, z wanną, prysznicem i pralką. Nie jest to urokliwe, nowoczesne mieszkanie- wydaje się być przeciętne. Mieszkam na drugim piętrze, bez windy, dlatego muszę wchodzić po schodach, ale przynajmniej wtedy może dupa mi trochę się zmniejszy. 
Moja mama- wiecznie nadopiekuńcza pedantka. Typowa rodzicielka- jak gdzieś chcę wyjść, muszę jej się spowiadać- z kim, o której wrócę, gdzie idę... Po prostu się o mnie martwi, co oczywiście, mnie denerwuje. Jak zwykle, zawsze powtarza- jak będziesz miała własne dzieci... Ale ja jestem taka młoda, nie planuje dzieci, więc nich się buja. Gotuje zdrowe obiadki, ciągle do mnie dzwoni, jeden kubek na biurku to syf, jak nie pozmywam, to awantura i słowa "jak będziesz coś ode mnie chciała...". Jezu, jak skończę 18 lat, wyprowadzam się jak najdalej, najlepiej za granicę, do Londynu :). 
Mój tata jest kochany, z wielkim okrągłym brzuszkiem, pije piwko przy meczu, ciężko pracuje, nie obchodzi go za bardzo, jak tam w szkole itp. Nie jest taki natarczywy, za to go kocham. 
Brat- najbardziej wkurzająca osoba, jaką znam. Debil, dupek, leszcz, świnia, pipka- jednym słowem rodzeństwo. Czasami jest spoko i można z nim pożartować. CZASAMI.
Chodzę do szkoły, w której nie ma szafek ani godzinnej przerwy na lunch- najdłuższa trwa 20 minut. Normalny, przestarzały budynek, do którego nienawidzę chodzić- tak jak każdy normalny uczeń. Nauczyciele starzy, zrzędliwy, bez żadnych przystojniaków, nic z tych rzeczy. Jednym słowem- nudna buda, do której chodzę, będąc zmuszana przez rodziców.
Oczywiście, w naszej klasie nie obejdzie się bez "popularnych panienek" do których leci cała szkoła z wywieszonym językiem. Ja do nich rzecz jasna nie należę. Kujony, sportowcy, artyści, dresy, goty- cała szkoła podzielona jest na grupy, których każdy się trzyma, nie jesteśmy zżyci pod żadnym względem. Typowa szkoła. 
Nie mam chłopaka, płeć męska tak naprawdę nie interesuje się mną za bardzo. Posiadam kilku najlepszych przyjaciółek, które kocham. Jesteśmy nienormalne i wygłupiamy się często. Wrogów nie mam, chociaż daję słowo, że gdybym nie bała się konsekwencji w kwesti życia socjalnego, bardzo chętnie powiedziałabym kilku osobom, co o nich na prawdę myślę, a wtedy... nawet nie wiem, co by się stało. Lepiej o tym nie myśleć. Mam wiernych, szczerych znajomych, i dobrze mi z tym. To mi wystarcza, jestem zadowolona. 
Teraz przejdziemy do mojego wyglądu. Nie jestem idealną, chudą nastolatką z masą znajomych i pieniędzmi jak w banku. Nie mam nadwagi, ale do najszczuplejszych nie należę, mam grube uda, trochę brzucha, na szczęście nie jestem płaska, zawsze coś. Jednym słowem- mam kompleksy, cellulit, jak każda normalna osoba w moim wieku. 
Jestem (kolor twoich włosów), włosy średniej długości, czasem się przetłuszczają, czasem niszczą przez prostownicę i lokówkę, której namiętnie używam. Oczy koloru (twój kolor). Na szczęście są duże, a rzęsy długie. Usta kształtne, mogło być gorzej. Nos ogromny, nienawidzę go, chociaż w pewnym sensie już go zaakceptowałam. 
Nie powiem, dbam o swój wygląd, używam różnych kremów, golę nogi i pachy, używam nawet drogich perfum, dezodorantu. Jak każda mam okres, nie jestem wyjątkowa. 
Moje zachowanie jest różne, mam humorki, jestem leniwa, zrzędliwa, miła, przyjacielska, uczciwa, zabawna, pewna siebie. Czasem odrabiam lekcje, czasem odpisuje od innych. Lubię komputer i telewizor, oglądam Trudne Sprawy, mam facebook'a, chociaż wolę twitter'a, na którym nołlajfuje codziennie. Czatuję na fejsie ze znajomymi, gadam na skype. Dostaję 50 złoty kieszonkowego miesięcznie, to musi mi starczać. Nie jesteśmy bogaci, ani biedni. Jesteśmy przeciętni. 
Teraz przejdę do najważniejszego tematu- moich idoli. A mianowicie- One Direction. Ci chłopaki zmienili moje życie na lepsze. Zarażają pozytywną energią, są po prostu sobą, woda sodowa nie uderzyła im do głowy. Tak- jestem Directionerką, jestem dumna z moich idoli, na szczęście nikt mi nie dokucza z tego powodu, wszyscy to akceptują. Może chłopaki są hejterami, ale nie miałam z nimi najmniejszego kontaktu. 
Nie byłam psyhofanką, ale jarałam się każdym najmniejszym szczegółem związanym z 1D- chociażby, że jest z nimi nowy plakat w BRAVO. Wtedy zapierdalam do kiosku i jaram się pół dnia, że kolejny plakat trafi na moją ścianę. 
Nie miałam ulubieńca, wszystkich kochałam tak samo. Kochałam ich jak moich najlepszych przyjaciół. Byli moimi idolami, moją inspiracją, tak bardzo chciałam ich przytulić, powiedzieć, jak bardzo zmienili moje życie. 
Niestety, nigdy ich nie spotkałam. Nie przyjechali do Polski, chociaż ciągle wierzę, mam nadzieję, że dadzą tutaj koncert, a na wyjazd za granicę nie mam zbytnio pieniędzy. Uczestniczę w akcjach na twitterze, aby zwrócili uwagę, oglądam ich twitcamy, na które rzadko trafiam, dlatego nie oglądam ich na żywo. 
Czytam imaginy, i oczywiście, wierzę, że wpadnę na kogoś na ulicy, zakocha się akurat we mnie, tak jak piszą Directionerki, chociaż wiem, że się nie uda, wierzę.
Nazywam się (t.i.) (t.n.), mam (twój wiek) lat, mieszkam w Polsce, i ciągle wierzę, że ich spotkam. Wierzę.


***************


Obudziłam się wtulona w poduszkę, przykryta po uszy kołdrą. Odwróciłam się niechętnie na drugi bok. Tam leżał on. Mój mąż, mój były idol. Kochałam go nad życie. Nie wiem, jak to się stało, że zakochał się akurat we mnie. Ale tak jest. To moja rzeczywistość. Reszta była moimi przyjaciółmi, tworzyliśmy szczęśliwą rodzinę, mamy 3-letnią córeczkę. Uśmiechnął się do mnie. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. 
-Co jest kochanie?- spytał z troską i przytulił się do mnie. 
-Nic, nic. Wspominałam moje dzieciństwo. I wiesz co? Nigdy się nie poddałam. -szepnęłam.
-I dobrze. Bo zobacz, do czego to doprowadziło. Trzeba mieć marzenia i wierzyć, że się spełnią. - powiedział szeptem, i gładził ręką moje włosy.
-Moje się spełniły. - Szepnęłam i złożyłam na jego ustach czuły pocałunek.


Od autorki:
Cześć wszystkim! Ten imagin powstał niespodziewanie, naszła mnie taka jakaś wena. Dla osób, które nie rozumieją jego sensu - powstał abyście dbały o swoje marzenia i wierzyły, że się kiedyś spełnią :) Takie tam XD
WAŻNE!!!
Zaczęłam pisać 4 część o Marcelu, dlatego możecie się go niedługo spodziewać. Wiem, że jesteście bardzo niecierpliwi, ale musicie jakoś wytrwać. :) Mam nadzieję dodać go szybko, ale jestem nad morzem i niczego nie obiecuję. Pozdrawiam i dziękuję za ponad 13 tysięcy wejść! Kocham was ♥ Całusy xx / @Red_Cherry057

środa, 7 sierpnia 2013

Imaginy z gifami- Harry #1

Coś dla odmiany dzisiaj... :)

Przeczytaj notkę pod rozdziałem! KONIECZNE DLA CZYTELNIKÓW BLOGA!

1. Ty: Hazz, a może by tak...

Harry: Co?



Ty: No...wiesz...
Harry:













Ty: HARRY! DO ŁÓŻKA! TERAZ!
Harry:























2.Postanowiliście z Harrym, że weźmiecie wspólny prysznic.
TY:Już idę kochanie... (wchodzisz naga do łazienki)
Harry:




















3. Max z The Wanted: Hej, lalunia.
Ty:...-.-
Hazza:






















4.Harry: Widział pan (t.i.)? Te nogi... ten uśmiech... a w łóżku hm....
Pan: To moja córka.
Hazz:











5.Liam: HARRY! (t.i.) mówi, że jesteś seksowny!!!
Ty: Zamknij się, Liam!
Hazz:














6. Fanka: Harry, tworzycie szczęśliwy związek z (t.i.), prawda?
Hazz: Tak, kocham ją.






















7.Harry! Zaczyna się moda na sukces!
Hazz:




















8. Ty: Hazz, opowiedz o twoim związku z Taylor Swift.
Hazz:













9. Harry: dzień dobry, proszę pana. przyszedłem do (t.i.)
Tata: wejdź, proszę.























PO CHWILI
Tata: WYNOCHA! I ŻEBYŚ MI TU NIE WRACAŁ, GÓWNIARZU!
Harry:






















10. Fanka na widowni: HARRY I TAYLOR FOREVER!
Harry:






















Od autorki:

Pytacie się często, kiedy nowa część imagina o Marcelu-Harrym. Kilku dziewczynom już to na tt napisałam, ale muszę to również powiedzieć tutaj- mam inne imaginy na blogu, którymi również muszę się zająć, dlatego nie oczekujcie, że następny przeze mnie dodany imagin będzie właśnie o nim :) Nie obraźcie się, uszanujcie moją decyzję, mam też inne imaginy do dokończenia. 
Kolejna część imagina o Marcelu pojawi się za tydzień lub dłużej- też chce mieć wakacje i nie byczkować cały dzień przed komputerem :) 
Pozdrawiam i dziękuje za każdy komentarz i prawie 10.000 wejść! Jeszcze nie ma tylu, ale mam nadzieję, że zaraz będzie xx


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Marcel-Harry #3

PRZECZYTAJ!
Siemanko! WOW nie wiedziałam że aż tak bardzo polubicie ten imagin, dlatego dzisiaj go napisałam :)
Chciałabym powiedzieć, że mam inne imaginy do kontynuowania na tym blogu, dlatego pytanie do was:
wolicie teraz następną część imagina o Niall'u czy Liasiu? :)
Decyzja należy do was :P
Dziękuje za ponad 30 komentarzy pod tamtym postem :)

ANONIMY SIĘ PODPISUJĄ!!!!!!!!!!!

20 KOMENTARZY= NASTĘPNA CZĘŚĆ :)

---------------------------------------------------------------------------------------------
Od tamtego incydentu z Harry'm nie zdarzyło nam się jeszcze rozmawiać. Minął tydzień, a ani on, ani ja nie zabiegaliśmy się o wspólną rozmowę. No bo o czym mielibyśmy rozmawiać? Owszem, jest sporo tematów do wspólnej wymiany zdań- chociażby jak ci minął dzień, albo, jaki jest twój ulubiony kolor, ale raczej nie jesteśmy przyjaciółmi, żeby takich nudnych rozmów przeprowadzać. Zastanawiam się tylko, dlaczego był ostatnio jeszcze bardziej tchórzliwy niż zazwyczaj. Justin, Zayn, Louis i dziewczyny nieustannie mu dokuczali, natomiast ja w takich sytuacjach zawsze stałam z boku. Dlaczego mu nie pomagałam, nie odzywałam się? A no dlatego, że brunet wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie zmieni swojego stylu zachowania no i ubierania się, bo to jego "sekret". Sam jest sobie winien, więc co ja mam mu poradzić? 
Wydawało mi się to dziwne, ale coś mnie ciągnęło do Harrego. Może nieustannie nurtował mnie jego sekret? Powiedział, że musi mnie obdarzyć większym zaufaniem. Niby jak, skoro nawet nie rozmawiamy? Postanowiłam, że to zmienię. Muszę się z nim spotkać, natychmiast. 
Przechodząc środkiem korytarza dokładnie analizowałam każdego ucznia stojącego przy szafkach, ale po Harrym nie było ani śladu. W stołówce również, jedyne wyjście to dziedziniec szkolny. Często widywałam go na wysokim murku przy wyjściu, dlatego udałam się w tamtym kierunku. Już miałam popchnąć drzwi, aby wydostać się na zewnątrz, ale poczułam, że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się, aby zobaczyć, kto mnie zatrzymał. Nie spodziewałam się, że tym kimś będzie Louis.
-Cześć, (t.i.)- uśmiechnął się promiennie, na co ja odwzajemniłam uśmiech. Ten chłopak zarażał dobrą energią, więc od razu poprawił mi się humor. 
-Siemka, Loueh. Co tam?- spytałam z lekkim entuzjazmem.
-Słuchaj... Możemy porozmawiać?
-A co, śpiewamy?- zaśmiałam się.
-Nie.. Nie o to chodzi. W bardziej...prywatnym miejscu. - przybrał poważny ton. Przestraszyłam się, ponieważ Lou nigdy nie był taki, tylko w wyjątkowych sytuacjach.
-No... dobrze. Mam się bać?
-Nie. - zaśmiał się. Uff.-Po prostu tu jest zbyt wielu plotkarzy, dupków, idiotów...
-Rozumiem.- Po raz kolejny wyszczerzyłam się do chłopaka. Brunet pociągnął mnie na zewnątrz, i stanęliśmy obok... muru, na którym zauważyłam Harrego. Czytał jakąś książkę, nie zauważył nas. Najwidoczniej Louis również nie spostrzegł bruneta, i zaczął nadawać.
-Dlaczego ostatnio jesteś taka inna? Nie wychodzisz z nami na żadne spotkania, nie chcesz z nami w ogóle rozmawiać, no i nie śmiejesz się z żadnego żartu? Jakbyś ukrywała przed nami jakiś...sekret. - Na ostatnie słowo wypowiedziane przez Louis'a Harry gwałtownie obrócił się w moją stronę, patrząc na mnie z przerażeniem. Byłam kompletnie zdezorientowana, i nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Zawsze mówiliśmy sobie prawdę. Zawsze. Teraz... musiałam skłamać.
-Lou, to nie tak. Ja po prostu... Miałam ciężki okres czasu. Ale obiecuję, że się poprawię. Wiesz, że was kocham, ale... Po prostu nie daję rady z tym wszystkim. - Harry wyraźnie przysłuchiwał się całej konwersacji, ponieważ czasami odrywał wzrok od książki, spoglądając na mnie. - Teraz muszę już iść. Jest koniec lekcji, a moja mama mnie potrzebuje. -Spróbowałam się uśmiechnąć, ale jakoś mi to nie wyszło, więc tylko wpadłam w ramiona bruneta. Chłopak odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w policzek. Czułam się okropnie, aczkolwiek byłam mu wdzięczna, że już więcej nie zadaje mi jakichkolwiek pytań. Kocham go bardzo, tak jak resztę, dlatego czułam się okropnie, okłamując go. Okłamując ich wszystkich.
-Cześć, zadzwoń. - Lou puścił mi oczko, po czym odszedł w kierunku obściskujących się Zayn'a i Seleny. Zaśmiałam się, widząc, w jaki sposób oburzony Zayn opieprzył Louisa za to, że im przerwał. 
-(t.i.)?- Zaskoczona odwróciłam się w stronę Harrego, który- pewnie wcześniej nie zwróciłam uwagi jak schodzi- stał obok mnie. 
-Co?- palnęłam chłodno, patrząc się na niego wyczekująco.
-Chodź ze mną. - Pociągnął mnie za ramię i kierował się do swojego domu. Na szczęście uczniowie się już porozchodzili i nikt nie widział tej sytuacji. Przekroczyłam próg budynku, rozglądając się. Byłam tu już, ale wtedy nie zwracałam uwagi na wystrój wnętrza, tylko na samego bruneta. Salon był ogromny i bardzo nowoczesny, dobrze urządzony. Jednak Harry nie miał zamiaru się tu zatrzymać, tylko poszedł na górę. Podążyłam za nim i weszłam za chłopakiem do, jak sądzę, jego sypialni. Ona również była bardzo ładna i nowoczesna. Wow, ta rodzina ma wyczucie stylu. 
-Siadaj. -Wskazał na łóżko, po czym zaczął zdejmować z siebie granatową kamizelkę. Posłusznie zajęłam miejsce na karmelowej pościeli i przyglądałam się Harremu. Zdjął koszulę. O mój Boże. Ta klata, te śliczne tatuaże. 
-Zaraz wracam, daj mi 5 minut. -Podszedł do drzwi znajdujących się w jego pokoju, i mogłam stwierdzić, że to łazienka.
 Tak jak mówił chłopak, wrócił po 5 minutach. Wyglądał nieziemsko. Brązowe, potargane loki postawione do góry, głębokie zielone oczy patrzące na mnie, pełne, malinowe usta. Koszulka idealnie opinała jego umięśnioną klatę. Boże, jaki seksowny Harry.
-Dlaczego się przebrałeś?- Zdołałam z siebie wykrztusić, na co ten delikatnie się zaśmiał. Boże kochany najmilszy, jak on na mnie działał.
-Jesteś dziewczyną, przy której mogę być sobą. - Odparł krótko, siadając obok mnie. Zaczął wypytywać o różne błahe rzeczy- od tego, jak spędziłam wakacje po to, czy spotykam się z kimś. Na wszystko dokładnie i szczerze odpowiadałam. Rozmawiało nam się wspaniale. Potem zaczęliśmy się wygłupiać, a Harry na prawdę jest niesamowitym chłopakiem. Zrobiliśmy sobie głupie zdjęcia, po czym brunet zaczął mnie łaskotać. 
-hahaha, przestań, Harry!- darłam się, na co brunet usiadł na mnie i przestał. Nie zmieniał pozycji, co mi wcale nie przeszkadzało. Jego twarz była coraz bliżej mojej. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Chłopak zerwał się i podał mi rękę, abym wstała. Chętnie skorzystałam z jego uprzejmości i już byłam postawiona do pionu.

-Zaraz wrócę.- odparł krótko, po czym ruszył na dół z zamiarem zobaczenia, kogo tu niesie o tej porze. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzina 5 p.m. . Nie jest źle, pomyślałam. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i wesołe śmiechy na dole, które, sądząc po nasilającym się dźwięku kroków, kierowały się w moją stronę. Drzwi delikatnie się uchyliły, po czym w pokoju stałam ja, Harry i dwóch innych chłopaków. Jeden z nich, blondyn, podszedł do mnie i mnie przytulił. Zaśmiałam się, odwzajemniając uścisk. 
-Jestem Niall. - przedstawił się, odrywając się ode mnie. -A to Liam, ale my mówimy na niego Liaś, żeby mu zrobić obciach.- Ponownie się zaśmiałam i podałam rękę brunetowi o czekoladowych oczach.
-Zamknij się, Horan.- Burknął z uśmiechem i uścisnął moją dłoń.

Do końca dnia siedzieliśmy w domu Harrego i rozmawialiśmy. Oczywiście nie obyło się bez: wygłupiania, łaskotania, bitwy na poduszki, no i najważniejsze- bez ciętych ripost Niall'a. Na prawdę ich polubiłam. Gdy zegarek pokazywał 9.00 p.m., i chłopaki już poszli, ja również już zbierałam się do wyjścia. Na pożegnanie pocałowałam Harrego w policzek. Już wcześniej dałam mu swój numer telefonu. Jednak, gdy wyszłam z jego domu, to, co zobaczyłam przed budynkiem, kompletnie mnie zszokowało. 



piątek, 2 sierpnia 2013

Marcel-Harry #2

PRZECZYTAJ!
Wow! 19 komentarzy! ;) i widzicie, jak chcecie to potraficie :) Widać limit skutkuje, dlatego będę go dalej stosować :) 
Serdecznie zapraszam na bloga mojej przyjaciółki. Jest bardzo dobry <3 Nie tylko dlatego, że się z nią przyjaźnię, ale jestem pod wrażeniem ;) Zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie po prawo i zaznaczyć "czytam" :)
http://onedirection-opowiescozyciu.blogspot.com/


DZIĘKUJĘ ZA PONAD 6 TYSIĘCY WEJŚĆ! *_*



15 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ ;)
---------------------------------------------------------------------------------
Nie mogłam niczego z siebie wykrztusić. Stałam jak wryta, nie wiedząc, co mam powiedzieć, a tym bardziej jak zareagować. Marcel patrzył się na mnie swoimi pięknymi, głębokimi zielonymi tęczówkami, w których widać było mieszane uczucia- złość, przerażenie, zmieszanie... zdziwienie. Zapewne nie spodziewał się tego, że za nim pobiegnę.
-Co ty tutaj robisz?- wychrypiał swoim niskim głosem.Powiedział to zupełnie inaczej, nie tak jak zazwyczaj odzywa się w szkole- piskliwie, jąkając się. Co ja wygaduję? Stojący przede  mną chłopak to nie Marcel. To superseksowny i niebezpieczny Marcel.
Nie mogłam powstrzymać się od zerknięcia na jego tors, na którym widniał wielki, wytatuowany motyl i dwie, mniejsze od poprzedniego tatuaża jaskółki. Na lewej ręce widniało pełno przeróżnych zdobień. Jezu.
-J..ja...- pierwszy raz w życiu jąkałam się, nie wiedząc co powiedzieć. Chłopak westchnął, ale nie przestawał obrzucać mnie swoim natarczywym spojrzeniem. - Po prostu... zrobiło mi się tak... głupio. - wykrztusiłam w końcu. Zaśmiał się złośliwie, a ja coraz bardziej nabierałam podejrzeń, czy to aby na pewno jest Marcel.
-Niepotrzebnie.- warknął. Niespodziewanie zbliżył się niebezpiecznie blisko mnie, a następnie popchnął mnie w stronę ściany, o którą natychmiast się obiłam. Znów podszedł do mnie tak, że jego moja głowa była pomiędzy jego ramionami, które opierały się o ścianę, a jego twarz była kilka centymetrów od mojej. Natychmiast poczułam jego miętowy oddech. Przestraszyłam się i zaczęłam dyszeć, a moje serce biło jak szalone, wcale nie wiedziałam, dlaczego. Może dlatego, że brunet wydawał mi się w tamtej chwili niebezpieczny... i seksowny.
-Słuchaj, jeżeli piśniesz komukolwiek słówko o tym, co przed chwilą widziałaś...
-To co? - nie wiem dlaczego nabrałam w sobie tyle odwagi, aby to powiedzieć, ale po wypowiedzeniu tych słów cała moja pewność siebie prysła niczym bańka mydlana. 
-Nie będzie dobrze...- zmrużył oczy, po czym jeszcze bardziej zbliżył nasze twarze do siebie. - Zrozumiano? Niczego nie widziałaś. 
-Dlaczego udajesz kogoś, kim nie jesteś?- szepnęłam i spojrzałam na niego delikatnie. Zauważyłam, że starał się trzymać ciągle swojej groźnej postawy, ale w jego oczach zauważyłam nić smutku.
-Sekret.- powiedział obojętnie i wzruszył ramionami, stając na przeciwko mnie z założonymi rękami. 
-Cóż, chciałabym wiedzieć jaki, skoro mam go utrzymywać w tajemnicy.  - odburknęłam, skupiając się całkowicie na jego zielonych oczach. Chłopak westchnął.
-Marcel...
-Mam na imię Harry.- przerwał mi, a ja kompletnie zbita z tropu jeszcze bardziej stałam się zmęczona przez nadmiar prawdy dzisiejszego dnia. 
-C..co? Jak to?
-Tak to. Nie zauważyłaś, że nauczyciele zawsze mówią do mnie po nazwisku? Nie chciałem, aby moje prawdziwe imię wyszło na jaw, dlatego moi rodzice powiedzieli im, żeby mówili mi po nazwisku. A "Marcel" to moja szkolna ksywka. Nawet nie wiem, jaki debil ją wymyślił. - Zamarłam, bo wiedziałam, że to imię ubzdurałam sobie ja. Skoro było to spotkanie, na którym Ma..Harry mówił prawdę, dlaczego ja miałabym kłamać?
-Właściwie, wydaję się, że to ja wymy...
-No jasne, a któżby inny. - Znów mi przerwał, po czym po raz pierwszy odwrócił wzrok. Zarumieniłam się. - Idź już. I pamiętaj, nie mów nikomu. - znów spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem, po czym podszedł do drzwi i otworzył je na oścież, pokazując ręką, abym opuściła salon. Wyszłam jak wryta, nie dowierzając, że Marcel, z którym na co dzień się spotykała, był jednym wielkim kłamstwem.

****

-Proszę zająć miejsca. - pan Walker podszedł do tablicy i kredą zaczął smarować temat, ignorując to, że niektórzy uczniowie ciągle rozmawiali, w tym Justin, który nie dawał mi spokoju.
-Bla bla bla... dlaczego wyszłaś....bla bla bla....- kompletnie ignorowałam bruneta, bo byłam zdenerwowana tym, że Ma...kurde! Harry nie pojawił się jeszcze na tej lekcji. Wyraźnie przez cały czas w szkole mnie unikał, chociaż chciałam do niego podejść, porozmawiać, on nagle zmywał się. Było mi smutno, że zachowywał się tak, jakby tamto zdarzenie nie miało miejsca. Tak jak obiecałam, nie wyjawniłam tajemnicy Harrego nikomu.
-Panie Bieber, czy ja panu w czymś przeszkadzam? - Spytał retorycznie nauczyciel, uspokajając tym chłopaka. Justin westchnął, po czym w końcu przestał nadawać. Byłam panu Walkerowi bardzo wdzięczna. 
Nagle drzwi otworzyły się delikatnie, po czym do klasy wkroczył zdenerwowany Harry. 
-Spóźnienie! - warknął nauczyciel, a uczniowie zaczęli chichotać. Zarumienił się, po czym zajął swoje miejsce w ławce. 
-Uuu... spóźnił się! Jaki bad! - wrzasnął Zayn, na co cała klasa zaszła się rechotem. Oprócz mnie i Harrego oczywiście.
-Spokój! - przerwał nauczyciel, po raz kolejny byłam mu wdzięczna tego dnia, po czym zaczął omawiać nasz temat. Przez całą lekcję zerkałam na Mar..Harrego, ale chłopak nie obrzucił mnie ani jednym spojrzeniem. 
W końcu zadzwonił dzwonek. Wiedząc, że Marcel... no nie! Harry wychodzi najpóźniej z klasy, nawet za nauczycielem, zaczęłam pakować swoje książki tak wolno, że z pewnością wydawało się to komiczne. Nauczyciel wyszedł, a my zostaliśmy sami. Zauważyłam, że brunet zmierza ku drzwiom, dlatego podbiegłam do nich i zamknęłam je na klucz.
-Co ty robisz? -mruknął, po czym stanął na przeciwko mnie i westchnął.- A... to ty. - warknął, i już chciał mnie wyprzedzić, ale stanowczo zabroniłam mu nawet dotknięcia klamki. 
-Czego chcesz? - spojrzał na mnie lekceważąco.
-Porozmawiać. Przez cały dzień mnie unikasz. 
-Dziwisz się. - powiedział i patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi zielonymi tęczówkami. Przełknęłam głośno ślinę. 
-Tak. I przy okazji muszę przyznać, że jesteś niesamowitym aktorem. - uśmiechnęłam się lekko, na co chłopak tylko westchnął, wciąż mając swoją twarz wykrzywioną w grymasie.
Natychmiast mój uśmiech zniknął z moich ust. 
-Masz w końcu zamiar powiedzieć mi?- bąknęłam, zakładając ręce na biodra.
-(t.i.)...
-Nie, Harry. Chce wiedzieć, teraz.
-Podszedł do mnie na niebezpieczną odległość i spojrzał mi głęboko w oczy. Przeszedł mnie dreszcz. O dziwo, przyjemne uczucie. Dotknął ręką mojego policzka. 
-Mogę powiedzieć, ale najpierw muszę obdarzyć cię trochę większym zaufaniem. Nie sądzisz, że po tym wszystkim, co mi zrobiliście, nie mogę ci wyjawnić tego. Myślę, że rozumiesz.
-Dużo nieprzyjemnych rzeczy ci zrobiliśmy, ale tylko i wyłącznie przez ciebie. To ty udajesz kujona, a w rzeczywistości jesteś najpiękniejszym... - tutaj chłopak wyszczerzył się złowieszczo. -Nieważne. W każdym razie, to twoja wina. 
-Może... Jednak wy oceniacie człowieka tylko bo stylu ubierania się. A wiesz co? Wolę być kujonem, niż taką zdzirą, jak ty. - puścił mnie i wyszedł bez słowa. Stałam nie wiedząc, co zrobić. Czułam się okropnie, może dlatego, że Harry powiedział prawdę.