czwartek, 27 lutego 2014

Zayn

 Godzina 20:36. Wiesz, jak to jest, kiedy nie chce się wracać do domu, prawda? Włócząc się ośnieżonymi drogami, zastanawiałam się nad swoją beznadziejną sytuacją. Czy to była miłość? Nie wiem, być może. Czy byłam wtedy smutna? Nie, przez dłuższy czas tkwiłam w tym stanie, jednak nie był on smutkiem, bardziej melancholią. Nie potrafiłam wyrwać się z niego, co więcej, nie chciałam. Odpowiadało mi to. Kilka płatków śniegu spadło na moją zaczerwienioną twarz, natychmiast roztapiając się, pozostawiając po sobie jedynie parę kropli. Poczułam, jak dreszcz rozlewa się po całym moim ciele, buty powoli przemakają i mój organizm stopniowo wychładza się. Próbując ustalić moje położenie względem mojego domu, dzieliło mnie od niego jeszcze jakieś 55 minut drogi. Zerknęłam na telefon, sprawdzając , czy ktoś nagle nie zapragnął do mnie napisać. No cóż, nie. Schowałam go do kieszeni i ruszyłam, trochę już szybszym krokiem, do domu. W głuchej ciszy tylko moje myśli kłóciły się ze sobą. Był jak narkotyk. Kto? Przyjaciel. Zwykłam była nazywać go przyjacielem. Kim był naprawdę? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Od zawsze chciałam, by był kimś więcej. Istotnie, był. Niestety, tylko dla mnie. Samotne noce dawały mi się we znaki. Ciężko było mi myśleć o czymkolwiek innym. Nigdy nie będzie dane mi pocałować go przed snem, przytulić z czułością, gdy podejdzie smutny. Nie będę miała okazji wpleć swych palców w jego piękne, pachnące czarne włosy. Bałam się, że pewnego dnia mógłby dowiedzieć się o tym, że go... kocham. To brzmi tak naiwnie. Od zawsze uważałam się za kogoś, kto nie jest wart niczyjej miłości. Nigdy tej miłości od nikogo nie wymagałam, aż do teraz. Odczuwam głód, spowodowany brakiem zaufania innych do mnie. Nie pomyśl, proszę, że byłam nieakceptowana. Przeciwnie. Czułam sie lubiana oraz szanowana. Nikomu nigdy starałam się nie przeszkadzać, starałam się być miła, uprzejma, wyrozumiała. W zamian dostawałam to samo. Miałam garść przyjaciół, masę znajomych. Lena, Harry, Louis oraz on, najcudowniejszy, najwrażliwszy chłopiec, o jakim słyszał świat. Oni byli ze mną zawsze. Im zawdzięczam najwięcej. On - Zayn, tak miał na imię. To z nim byłam najbliżej. On zawsze pocieszał mnie, gdy byłam smutna. Znał mnie na pamięć, jak nikt rozumiał mnie, moje problemy. Wiedział o wszystkim, lecz nie mógł wiedzieć o jednym. Nigdy się nie dowie, nie chcę, by mnie odtrącił. Może to nie nam pisana jest taka miłość, aż po życia kres. Otworzyłam drzwi do domu swoim kluczem, weszłam, bez słowa kierując się wprost do mojego pokoju. Nie widziałam nigdzie rodziców, nie miałam więc wyrzutów sumienia, że nie przywitałam się z nimi. Na schodach poczułam wibracje w kieszeni. Niepostrzeżenie uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy usłyszałam głos Zayn'a.
-Hej, słońce. - Czułam, że się czerwienię. To było tak przyjemne, choć przez chwilę czuć się jego całym światem. -Hej. - Rzekłam przeciągle. -Słuchaj...- Jego głos nagle jakby posmutniał? - Nie miałabyś nic przeciwko, gdybym wpadł? -Mówisz, jakbyś znał mnie dopiero od wczoraj. Przecież wiesz, że możesz przychodzić zawsze, kiedy masz na to ochotę.
-Kocham cię, kobieto. Będę za 10 minut. Wezmę trochę prowiantu. -Roześmiał się pogodnie. -Też cię kocham, wpadaj.
Rozłączyłam się. Wbiegłam na górę, chcąc zmienić ubrania z poplamionych spodni na wygodne, niebieskie dżinsy, które podwinęłam i szeroką, szarą koszulkę, której materiał tak bardzo uwielbiałam. Rozczesałam swe długie włosy, upinając je w kucyka, następnie użyłam swoich ulubionych perfum. Zdziwiłam się, że w domu jest tak cicho, nigdy tak nie było. Puszczając tę myśl w niepamięć, pędem zbiegłam na dół, by zobaczyć, czym mogę uraczyć głodomora. Jeszcze nawet nie przekraczając progu kuchni dostrzegłam kartkę na masywnym, białym stole. "Kochanie, przepraszamy, że tak bez uprzedzenia, ale nie było cię cały dzień w domu, a telefon miałaś chyba poza siecią. Jedziemy do babci, poczuła się trochę gorzej. Lekarze mówią, że to nic poważnego. Wracamy za dwa dni. Jedzenia masz wystarczająco dużo, a jeśli potrzebowałabyś pieniędzy są w szufladzie twojego biurka. W razie kłopotów, dzwoń. Kochamy cię.".  Zmartwiła mnie trochę wiadomość o babci, ale mam nadzieję, że z tego wyjdzie. Starałam się ochłonąć, w końcu zaraz przyjdzie Zayn. Otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu czegoś smacznego, i tuczącego, oczywiście. Po chwili wyjęłam z niej czekoladowe ciasto, które upiekłam wczoraj i rzeczy potrzebne do zrobienia hamburgerów, kładąc je na stole. Zajrzałam jeszcze do szafek i znalazłam chipsy Mike'a, mojego brata. Hm, chyba "nie będą mu potrzebne". Odwdzięczam się za ostatnie ciastka. Przesypałam je do dużej miski, sięgając jeszcze po sok pomarańczowy i dwie szklanki. Przyniosłam laptopa i zdążyłam tylko położyć go na fotelu, bo usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Podeszłam do nich, by po chwili móc ujrzeć obładowanego siatkami z zakupami Zayn'a. -Wiesz, mam dzwonek do drzwi. - Uśmiechnęłam się promieniście i jednym gestem zaprosiłam chłopaka do środka. Ten tylko roześmiał się, postawił siatki na moim blacie kuchennym, potem już tulił się do mnie, jak do małego dziecka.
-Nie będę przeszkadzał twoim rodzicom? - Jedyną osobą, której możesz przeszkadzać w tym domu przez kolejne dwa dni jestem ja. - Rzuciłam w odpowiedzi, powoli próbując wyrwać się z tak szczelnego i przepełnionego...czułością? uścisku chłopaka. -Co się stało?
-Moi rodzice pojechali do babci. Zostaną w Glasgow dwa, trzy dni. Babcia poczuła się gorzej. -Przykro mi. - Odpowiedział po chwili milczenia. Nie chciałam, żeby zamartwiał się dziś mną, czułam, że coś jest nie tak. Uśmiechnęłam się zatem czule, by nie pomyślał, że jest mi przykro. Przenieśliśmy się do pokoju, zabierając wcześniej przygotowane smakołyki. Zayn rozsiadł się na kanapie, usiadłam obok.
-Co oglądamy? Przyznam szczerze, że mam ochotę na coś głupiego. - Roześmiał się perliście, a jego śmiech odbił się przyjemnym echem po ścianach i powrócił do moich uszu, rozlewając się ciepłem na mojej duszy. -Może być.  Zdecydowaliśmy się na "Nietykalnych" i jeszcze wygodniej rozsiedliśmy się na kanapie, obżerając się, a później marudząc, że będziemy grubi. Uwielbiam Zayn'a. Zawsze potrafi mnie rozbawić, nawet, jeśli chodzi o jego mimikę. Po dwugodzinnym wbijaniu tyłka w kanapę włączyłam nasze ulubione piosenki. W pewnej chwili poczułam mocny uścisk Zayn'a. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. Dreszcz przeszedł moje ciało, gdy czułam już nie tylko ręce Zayn'a, lecz jego usta. Ich pełność, fakturę, miękkość. Odwzajemniłam pocałunek.  Nie sądziłam, że kiedyś to się stanie. Cudowne uczucie, gdy czekasz na coś takiego, będąc beznadziejnie zakochana, po dwóch latach to dostajesz. Brzmi  jak historia filmu romantycznego. Mojego własnego filmu. 


I jest! Zayn'a jeszcze nie było. :)
+Do poprzedniej notki został dodany komentarz o Liebster Award przez 'Don't Let Me Go ♥'. Chyba dlatego, że to była ostatnia notka. :) Jak wiecie to nie mój blog, więc nie mam prawa dodawać odpowiedzi na pytania, ani nic w tym stylu: jedyne, co mogę zrobić, to złożyć serdeczne podziękowania i powiedzieć o tym Justynie, która zadecyduje, co zrobić z tą sprawą. :) 
Do następnego! Imagin pojawi się po weekendzie, ponieważ mam teraz konkurs z historii, na który się muszę przygotować. :)

wtorek, 25 lutego 2014

Niall, część 1

Wstałam stanowczo za późno aby zjeść śniadanie przed pójściem do pracy. Wybiegłam z domu, wsiadłam do swojego auta i z piskiem opon ruszyłam. Wbiegłam, dosłownie, pięć minut przed czasem. Mogłam to nazwać moim nowym rekordem. Z uśmiechem na twarzy witałam każdego pracownika i udałam się w kierunku mojego biura. Nie był on pusty, czekała już na mnie szefowa, oparta o moje biurko. O dziwo wydawało mi się, że w dobrym humorze.
-Dzień dobry!
-Witaj Ana. Mam nadzieję, że się wyspałaś, ponieważ mam dla ciebie bardzo dużo pracy.- uśmiech nie schodził jej z twarzy. Widziałam, że jest czymś bardzo podekscytowana.
-Więc, co to za praca?- uśmiechnęłam się sztucznie, naprawdę nie byłam zadowolona z pracy na weekend.
-Musisz przeprowadzić wywiad.- oznajmiła. Oh serio?
-Moja praca między innymi na tym polega.- przygryzłam dolną wargę.
-Ale nie z byle kim. Jak myślisz kto to będzie?
-Bruno Mars? Taylor Swift? Florence Welch?
-Ani razu, nie zgadłaś! Znasz tego bardzo znanego koszykarza, Nialla Horana?- przewróciłam oczami, moja przyjaciółka z którą mieszkam cały czas o nim mówi. Wydaje mi się, że nawet nie lubi tego sportu tylko zwraca uwagę na wygląd chłopaka.
Niall, kiedyś był moich chłopakiem, jeszcze za czasów liceum. Potem nasze drogi się rozeszły.
-Sądzę, że inni lepiej sobie poradzą!
-O nie, nie. Ty idziesz i koniec.- kiedy zakończyła swoją wypowiedź wyszła z mojego miejsca pracy.
Usiadłam przy biurku. Włączyłam pocztę i sprawdzałam nowe wiadomości.
Otworzyłam najnowszą: „Spotkanie z nim jutro o 16. Powodzenia”
-Świetnie.-powiedziałam na głos. Wydaje mi się, że nie będzie to najprostszy wywiad do przeprowadzenia.
~*~
 Wstałam bardzo szybko, ponieważ postanowiłam przygotować pytania do wywiadu rano. Lana była zdziwiona, gdy zobaczyła mnie w kuchni o 8 rano. To ona zawsze wstawała najszybciej. Wytłumaczyłam jej, gdzie dzisiaj idę i z kim będę przeprowadzała wywiad.
-No co ty?!- krzyknęła mi prosto do ucha, gdy powiedziałam jej o wszystkim.
-Kiedy się z nim spotykasz?!- zadała kolejne pytanie.
-Dzisiaj o 16, więc teraz mi nie przeszkadzaj tylko daj mi pisać. Kompletnie nie wiem o co mam się go zapytać.- zaczęłam o nim  myśleć i o czasach kiedy byliśmy jeszcze w liceum.
Pamiętam dzień kiedy pierwszy raz go poznałam. To było na meczu koszykówki. Krzyczałam najgłośniej ze wszystkich wymachując flagą ameryki, on siedział obok mnie i się śmiał. Zakochałam się w nim, gdy tylko na niego popatrzyłam. Z jednej strony chciałabym go zobaczyć, ale z drugiej trochę się boje. Tak właściwie to ja z nim zerwałam.
- Ana, jeśli chcesz zdążyć musisz iść się zbierać. Z tego co przypadkowo zauważyłam to musisz jechać aż na drugą stronę miasta.
- Dobra, już!- szybko wstałam z kanapy, spakowałam swoje notatki. Pobiegłam na górę i szybko się przebrałam w ubrania, które wcześniej przygotowałam.
- Powiedzenia. – powiedziała Lana na pożegnanie. Miałam tylko nadzieje, żeby wszystko poszło zgodnie z planem.
Jechałam naprawdę szybko. Zdążyłam na równą 16.
-Anastazja?- zapytał jakiś głos za mną.
-Ohh…Cześć!- przywitałam się ze starą znajomą.
-Co cię tutaj sprowadza?- zapytała Selena.
-Mam przeprowadzić wywiad z Niallem Horanem.- dziewczyna popatrzyła na mnie zszokowana. Zaprowadziła mnie prosto do niego. Powiedziała też, że będę musiała chwilę poczekać, ponieważ jego trening trochę się przydłużył.
-Niall, grałeś dzisiaj świetnie.-krzyknął jakiś mulat do Horana.
-Przecież ja zawsze gram świetnie.- *ale skromny* pomyślałam i zapisałam to do małego zeszyciku. Tak na wszelki wypadek. Wstałam z plastikowego krzesła i czekałam aż chłopak podejdzie bliżej.
-A pani do kogo?- zapytał ten sam chłopak, który przed chwilą rozmawiał z Niallem.
-Jestem dziennikarką. Od 15 minut powinnam przeprowadzać wywiad z panem Horanem.- uśmiechnął się do mnie i mrugną okiem. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w kierunku korytarza. Postanowiłam na niego tam zaczekać.
-Leci na ciebie.- czarnowłosy powiedział te słowa do Nialla. Prychnęłam cicho. Kochałam go jak byłam w liceum. Chociaż nie wiem, czy mogłam nazwać to miłością. Zauroczenie, tak to dobre pojęcie. 
-Będę za 10 minut. Zaczekaj!- mrugnął do mnie okiem. Popatrzyłam się na niego jak na idiotę. Co on sobie w ogóle myślał? Wydaje mi się, że chyba mnie poznał. Trochę dziwnie się zachowywał. Nagle mój telefon zaczął grać instrumentalną wersje piosenki Slow Down. Od razu wiedziałam kto do mnie dzwoni. 
-No cześć skarbie, co tam u ciebie?- to był mój chłopak, Drew. 
-Właśnie stoję i czekam! Muszę przeprowadzić wywiad. Tęsknie.- uświadomiłam sobie, że ktoś mnie obserwuje. Niall stał dwa metry za mną i przyglądał mi się...
-Muszę kończyć. Kocham cię!
-Ja ciebie też.-odpowiedział i rozłączyłam się.
-Gotowy?- zapytałam 
-Jak najbardziej.- chłopak zaprowadził mnie do małej przytulnej kawiarni na drugiej stronie ulicy. Zamówiłam latte i zaczęłam zadawać pytania. 
-Jest pan gejem?- zapytał znienacka. Bardzo osobiste, nie powinnam, ale od lat nie był widywany z żadną dziewczyną.
-Nie jestem, panno...- i właśnie uświadomiłam sobie, że znał tylko moje imię.
-Ronan.- szepnęłam
-Anastazja Ronan? Czasem się nie znamy?- zapytał zdziwiony.
-Nie, wydaje się panu. To tyle, dziękuje za poświęcony czas.- spanikowałam, chciałam jak najszybciej stąd uciec.
-To ja dziękuje, mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy.- uśmiechnęłam się, uścisnęłam jego dłoń i jak najszybciej wybiegłam z kawiarni prosto na parking koło hali, gdzie wcześniej zostawiłam auto. 

Wpadłam do mieszkania jak szalona. Lana stała przy kuchence i coś gotowała. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 11:25. Nie zastanawiałam się, dlaczego ona nie jest w pracy.
-Jak wywiad? - zapytała, miałam ochotę przywalić jej czymś w głowę za to pytanie.
-Wspaniale. Nie pamięta kim jestem!- na twarzy mojej przyjaciółki malowało się zdziwienie.
-To dobrze, czy źle?
-Bardzo dobrze, tylko boje się, że się zorientuje, ponieważ mam jutro jeszcze raz tam pójść i obserwować go do końca treningu. Moja szefowa tak załatwiła.
-No to współczuje.- stwierdziła.
-Będziesz chciała obiad, będzie za godzinę?- dodała
-Nie, muszę teraz jechać do pracy i przekazać wywiad. Później mam zamiar pojechać na długie zakupy.
-Ana, zabierz mnie ze sobą! Ja też chce na zakupy.- Lana wołała jak małe dziecko.
-To szybko, ja jeszcze skoczę się przebrać i chyba ty też.-wskazałam na jej bluzkę upapraną sosem do spaghetti.
-No co ty nie powiesz, Ronan.- odgryzła się
-Proszę tylko nie po nazwisku.- wybiegłam z kuchni prosto do swojego pokoju.
Otworzyłam swoją olbrzymią szafę, zmieniłam ubrania na bardziej wygodniejsze i pobiegłam na dół.
-Lana, jesteś gotowa?
-Tak!- czyściutka blondyna przybiegła ze swojego pokoju.
Kiedy wyszłyśmy z mieszkania, ja zamknęłam je na klucz i zeszłyśmy schodami na dół.
-Ana, mogę prowadzić?
-Masz gorączkę?- prychnęłam i wsiadłam do auta od strony kierowcy.
-Dlaczego nie mogę?
-Chyba nie pamiętasz co ostatnio zrobiłaś z moim autem...- dziewczynka przewróciła oczami. Przekręciłam klucz w stacyjce i już po kilku minutach byłyśmy w drodze do mojego biura.
Dziewczyna włączyła radio, właśnie leciała piosenki Miley Cyrus, szczerze? Uwielbiałam tę piosenkę. 
-Zaczekasz na mnie, czy idziesz ze mną?-zapytałam przyjaciółki.
-Oczywiście, że idę... Nadal pracuje u was ten seksowny recepcjonista?
-On ma na imię Ian i tak pracuje tu nadal.- przewróciłam oczami, gdy zobaczyłam ucieszoną twarz Lany.
Kiedy weszłam wszyscy patrzyli się na mnie dziwnie...może oni patrzyli się na Lane? 
Mniejsza o to... Jak zawsze weszłam do Ellie (Tak ma na imię moja szefowa) bez pukania.
-Ochh, przepraszam!- zrobiłam wielkie oczy, gdy zobaczyłam, że ktoś siedzi naprzeciw niej.
-Nie, Anastazjo! Siadaj. Właśnie rozmawiałam o tobie z Niallem.- jeszcze nigdy nie byłam tak przerażona jak teraz. A co jak, moja "ukochana" szefowa powiedziała, gdzie chodziłam wcześniej do szkoły? Albo skąd pochodzę? Domyśliłby się od razu.
-Nie mogę, przyjaciółka na mnie czeka w recepcji... Przyjechałam tylko przywieść wywiad.- podałam jej szarą teczkę i już cofałam się do wyjścia. 
-Anastazjo, nie poświęcisz mi chociaż chwili?- zapytał tym razem Niall.
-Jutro się zobaczymy. Mam patrzeć się jak grasz.- chłopak otworzył szeroko oczy.
-W takim razie nie mogę się doczekać. -uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam. 
Jak najszybciej oddaliłam się od nich. Nie chciałam patrzeć na jego uśmiech. Wszystko przypominało mi stare czasy, do których nie chciałam wracać.
-Boże, Ana. Ale jesteś blada! Wszystko w porządku?- zapytała. 
-On tam był, jest!- wyszeptałam
-Kto, skarbie?
-Niall, ja tak bardzo nie chce o nim pamięć.- przytuliłam się do niej.
-Dlaczego nie chcesz o mnie pamięć? Anastazjo?
-Ja...


~*~
Cześć wszystkim. Pierwsza część opowiadania o Niallu. Mam nadzieje, że się spodoba.
2 część dodam w piątek po lekcjach lub w sobotę, jeszcze zobaczę. 
Serdecznie pozdrawiam anonima z poprzedniej notki. xoxo


środa, 19 lutego 2014

Harry

Cały dzień spędziłam w swoim pokoju. Miejscu, gdzie nikt nie mógł mi przeszkodzić, nawet moje siostry.
-Córciu, otwórz drzwi. Nie możesz tam cały czas siedzieć.- podciągnęłam nosem i podeszłam do drzwi, aby je otworzyć. Kiedy mama weszła do pokoju nawet na nią nie spojrzałam. Poszłam z powrotem do mojego łóżka. Jak tylko się położyłam się moja mama siedziała już obok mnie.
-Skarbie, ja wiem, że złamane serce boli, ale to minie.
-A jeśli nie?- z pudełka wyciągnęłam kolejną chusteczkę i wysmarkałam nos.
-Musisz mi uwierzyć, teraz wstawaj idziemy na dół. Twój tata także się martwi o ciebie.
-Nie potrzebnie.- odpowiadam po chwili ciszy.
-Oczywiście, że potrzebnie.- uśmiechnęła się do mnie, jednak ja tego nie odwzajemniłam.
Zeszłam na dół owinięta kocem. Tata próbował mnie rozśmieszyć. Jego każda próba kończyła się
porażką. Jeszcze mocniej owinęłam się kocem, tata podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Wszystko będzie dobrze skarbie.
Spojrzałam w stronę drzwi, a tam stała Kim, a za nią Harry. 
-Kim, dlaczego go wpuściłaś?- zapytała wściekła mama.
-Bardzo prosił, więc go wpuściłam.- dziewczyna przewróciła oczami i poszła do swojego pokoju. 
-Kendall, proszę daj mi wszystko wytłumaczyć. Nie wiem, dlaczego powiedziałem do Taylor, że ją kocham.Nie chciałem tego, zrobiłem to przez pomyłkę.
-Wiesz co Harry? Zrobiłam wiele rzeczy w swoim życiu, dobrych i złych, ale nigdy nikomu nie powiedziałam "przez pomyłkę", że go kocham. To bardzo zraniło moje serce.- ostatnie zdanie dosłownie wyszeptałam. 
-Ale...-zaczął Harry, ale mój tata mu przerwał.
-Wydaje mi się, że powinieneś już sobie pójść.- ojciec wskazał na drogę do drzwi. Harry nic więcej nie powiedział tylko wyszedł...

~*~
Cześć wszystkim! Z tej strony Klaudia, mam nadzieje, że wam się podoba. 
To jest prolog mojego opowiadania. Jeżeli wam się podoba to bardzo się cieszę.
Nie będę podawała linku do tego opowiadania bo wiecie...nie chce robić sobie reklamy.
Chyba że ktoś mnie o niego poprosi. x C;
Do następnego? xoxo