- Dlaczego nie chcesz o mnie
pamiętać? Anastazjo?
- Ja...
- Przypominasz jej starego znajomego
- Lana jak zwykle potrafiła wyratować nas z każdej opresji. Ale Niall nie
spuszczał ze mnie wzroku chcąc wyczytać z moich oczu prawdę.
- Tak. - tylko na tyle było mnie
stać.
- Yhym... - widziałam, że chłopak
niespecjalnie uwierzył w ową bajkę. - Cóż... Pomimo twojej niechęci do mnie
może moglibyśmy się wybrać na herbatę?
- Właściwie, mamy już na dzisiaj
pewne plany...
- Więc... Spotkamy się jutro na
treningu? - cień uśmiechu nie chciał zniknąć z kącika ust Nialla.
- Najwidoczniej tak.
- Skłamałbym mówiąc, że nie będę
czekał na to spotkanie z niecierpliwością.
Zdołałam jedynie z przerażeniem
spojrzeć na Lanę, która wyglądała jakby oglądała film, którego akcja właśnie
zaczynała się rozkręcać...
- Zakupy? - zapytała wyszczerzona po
3 minutach, które potrzebowałam na wewnętrzne ogarnięcie się.
- Jasne.
*~*~*~*
Następnego dnia wcale nie czułam się
lepiej, jak oczekiwałam po całym popołudniu spędzonym w galerii handlowej.
Najchętniej zostałabym w domu i przesiedziała cały dzień przed telewizorem z
kubkiem gorącej herbaty.
- Ana! Powtarzam dziesiąty raz,
jeśli zaraz nie wstaniesz to spóźnisz się na trening! - Lana zachowywała się
czasem jak moja druga mama.
- Nigdzie się nie wybieram!
- Nie wygłupiaj się. - dziewczyna
stała w drzwiach mojej sypialni. - Myślisz, że twoje niepojawienie się na
dzisiejszych treningu nie wyda się Niallowi dziwne po tym wczorajszym małym
przedstawieniu?
- Nienawidzę, kiedy masz rację... -
powiedziałam, zakrywając swoją głowę kołdrą - Już wstaję. - mówiąc to
usłyszałam sygnał mojego telefonu, który oznaczał nową wiadomość.
Nie widziałam się z Drewem już od
dwóch dni, strasznie za nim tęskniłam, ale przez pracę nie miałam ani chwili
czasu, żeby się z nim spotkać. Odpisałam mu szybko na sms'a i podeszłam do
szafy zastanawiając się w co mogłabym się ubrać.
30 minut później byłam gotowa.
Wychodziłam z pokoju, kiedy wpadłam na Lanę:
- Już myślałam, że postanowiłaś
jednak zostać w łóżku. Własnie chciałam cię z niego wyciągać siłą. Machnęłam w
powietrzu ręką i zakręciłam się wokół własnej osi.
- I jak? - zapytałam z małym
uśmiechem dumna z siebie, że w tak krótkim czasie udało mi się doprowadzić do
porządku.
- Wow! Gdyby nie Drew pomyślałabym,
że wybierasz się z Niallem na randkę.
- Przestań... Postaram się wrócić
jak najszybciej. Chcę, żeby to wszystko już się skończyło.
*~*~*~*
Kiedy weszłam na salę trening już
się odbywał. Niezauważona zajęłam miejsce w środkowej części trybun. Oprócz
mnie było tam tylko pięcioro innych osób, najwidoczniej był to trening
zamknięty. Chłopcy byli naprawdę świetni. Pomimo tego, że nigdy czynnie nie
interesowałam się koszykówką mogłam patrzeć na ich grę godzinami. Mniej więcej
w połowie treningu zauważył mnie Niall. Może to tylko moje przewrażliwienie,
ale przez kilka minut po tym jak spojrzał w moją stronę miałam wrażenie, że
trudno mu się było skupić na grze. Zaraz po tym wrócił w pełni do gry, zerkając
tylko czasem w moją stronę. 20 minut później trening się skończył.
- Dobra robota! Następne spotkanie
jutro o 16! - trener wyszedł z sali za drużyną. Włożyłam swój notatnik i aparat
do torebki, kiedy zauważyłam, że ktoś przyglądał mi się siedząc trzy rzędy
niżej.
- I jak podobała ci się gra? -
zapytał Niall nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Jesteście naprawdę świetni. Fajnie
się patrzy, kiedy gracie.
- Mam rozumieć, że nowa fanka
koszykówki pojawi się na naszym następnym meczu?
- Nie liczyłabym na to.
- Może dzisiaj dałabyś się namówić
na herbatę?
- Właściwie... nie mam obecnie
żadnych planów. - Zaraz po tym mocno ugryzłam się w język, zastanawiając się w
myślach w co on brnie.. W co ja brnę?
- Świetnie! Poczekaj na mnie w holu,
będę tam za 15 minut.
Pół godziny później siedząc przy
małym stoliku z gorącą herbatą pytałam samej siebie dlaczego zgodziłam się na
to spotkanie... Chciałam to szybko skończyć.
- Wiesz Ana... - zaczął Niall przerywając krótką ciszę. - Twoja szefowa jest bardzo miła. Rozmawialiśmy
trochę o tobie. - moje serce zaczęło bić niepokojąco szybko - Już wiem kim
jesteś... Wiem dlaczego wydawało mi się, że znam cię od dawna. To dlatego, że
tak właśnie jest, prawda?
Siedziałam na kanapie dla odmiany z
kubkiem gorącego kakao, kiedy od mieszkania weszła Lana, którą słychać było już
od progu.
- Jesteeeeeem! Ana? Wróciłaś już?
- Tak, siedzę w salonie.
- I jak? - Lana nie wiadomo z
jakiego powodu była trochę za bardzo podekscytowana moim ponownym spotkaniem z Niallem.
- Co 'jak'?
- Nie udawaj, że nie wiesz... Jak
spotkanie z Niallem? - Nigdy nie udawało mi się jej do niczego zniechęcić.
- Jako tako... Kupiłaś mleko?
- Tak, ale nie zmieniaj tematu! Co
to znaczy 'jako tako'? Rozmawialiście?
- Nie pojechałam tam z nim
rozmawiać, tylko pooglądać trening. - Powiedziałam coraz bardziej zirytowana
jej ciekawością pomimo tego, że nie chciałam tego doszczętnie rozgrzebywać.
- Anaa... Proszę? - Słodkie oczka
Lany, które robiła, kiedy chciała coś dostać zirytowały mnie jeszcze bardziej,
ale trudno było im się oprzeć.
- Ehh...
*~*~*~*
<Ana>
Nie wiedziałam co powiedzieć.
Siedziałam jak wryta i powtarzałam niczym mantrę, że przyjście tutaj było
głupim pomysłem.
- Mam rację, tak? - Niall nie dawał
za wygraną.
<Niall>
- Mam rację, tak? - Właściwie
wiedziałem, że w tej sprawie się nie mylę, chciałem tylko usłyszeć
potwierdzenie z jej ust. Z ust, które miałem kiedyś okazję całować wiele
razy...
Nigdy nie lubiłem wracać do
przeszłości, dlatego pomimo, że Ana wydawała mi się bardzo znajoma nie
dopuszczałem do siebie myśli, że może być tą samą dziewczyną, w której kilka
lat temu byłem zakochany na zabój. Nie lubiłem do tego wracać, ponieważ
wszyscy, z którymi miałem kontakt lubili komentować to w stylu "To była
tylko szczeniacka miłość, znajdziesz sobie kogoś lepszego", a ja
wiedziałem, że tak się nie stanie. Ana niesamowicie zmieniła się przez ten
czas. Miałem wrażenie, że była o kilka centymetrów wyższa, a jej niegdyś jasne
i krótkie włosy były teraz ciemne i długie. Tylko duże szaro-niebieskie oczy
pozostały takie same. Do teraz nie znałem dokładnego powodu, dla którego Ana
stojąc tamtego wieczoru pod moim domem bezceremonialnie powiedziała, że
"to koniec". Próbowałem się z nią skontaktować, zwyczajnie
porozmawiać, ale zmieniła numer i wyjechała zaraz po zakończeniu szkoły razem z
rodzicami. Pamiętałem tylko doskonale urwany film z momentami jaśniejszych
świateł z poprzedniego wieczoru po durnej popijawie małolatów. - Ana?
- Tak.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Co ci miałam powiedzieć? Cześć,
jestem twoją byłą dziewczyną, możemy zacząć wywiad? Byłoby to ciut nie na
miejscu, nie sądzisz? Nie prosiłam o ten reportaż, chciałam to napisać i o
wszystkim ponownie zapomnieć.
- Ale ja do tej pory nie
zapomniałem.
- Nie zapomniałeś o czym? O tej
blondynie, która siedziała ci wtedy na kolanach? Czy może o tym jak kilka minut
później kleiliście się do siebie w kącie obok? O czym nie zapomniałeś?
- Co...? - Zbiła mnie na chwilę z
pantałyku, nic nie pamiętałem. - Ana... Byłem wtedy pijany.
- Proszę cię... Tak możesz
usprawiedliwiać się swojej matce. Wiem co widziałam.
- Nic nie widziałaś. Wyszłaś zanim
zdążyłem jakkolwiek oprzytomnieć. No przynajmniej tak powiedział mi Zayn...
<Ana>
- Właściwie jakie to ma teraz znaczenie. - Próbowałam się chociaż trochę uspokoić. - Minęło już tyle lat. Oboje zdążyliśmy ułożyć sobie życie, zacząć coś od nowa, po co to od nowa zaczynać?
Nie doczekując się odpowiedzi Nialla, który znacząco przygasł, prawdopodobnie nie wiedząc co powiedzieć,
wstałam i powiedziałam szybko:
- Chyba powinnam już iść... Dziękuję
za herbatę, mimo wszystko dobrze było cię znowu spotkać. - Wysiliłam się na
lekki uśmiech, żeby potwierdzić moje słowa i już miałam wychodzić, kiedy
przypominałam sobie o głównej rzeczy, która doprowadziła do tego spotkania. -
Cały artykuł ukaże się w przyszłym tygodniu.
Ale chłopak nie patrzył na mnie
kiedy wychodziłam, miałam wrażenie, że usilnie nad czymś myślał nie zdając
sobie już sprawy z mojej obecności. Pech chciał, że za drzwiami kawiarni
zastałam cudowną ulewę, nie mając jak zwykle w takich sytuacjach parasola.
Byłam już niecałe 10 metrów od miejsca, gdzie zaczynał się dach parkingu, kiedy
usłyszałam za mną niknące w odgłosach deszczu kroki. Szybko odwróciłam się
myśląc, że udałoby mi się użyć któregoś z chwytów mojej mizernie wyuczonej
samoobrony, ale okazało się, że był to ten sam facet, z którym rozmawiałam
jeszcze 5 minut temu.
Włosy Nialla tym
razem kleiły się do jego twarzy, a sam zainteresowany stanął niecały metr ode
mnie. Przyglądał mi się przez jakiś czas, a ja pomimo tego, że nikt mnie nie
trzymał nie mogłam ruszyć się z miejsca.
- Dla mnie nic się jeszcze nie
skończyło. - Powiedział, przekrzykując wciąż nasilający się deszcz i zbliżając
się jeszcze bliżej, by móc przycisnąć swoje usta do moich. Wtedy to wróciło...
Wszystko wróciło. Każdy uśmiech, dotyk i pocałunek, o których tak długo
próbowałam zapomnieć, które przez tyle lat chciałam wyrzucić z pamięci.
Przypomniałam sobie wyjazd zakończony z połowie drogi, przez pusty bak i mój
śmiech, kiedy mówiłam o jego sklerozie; krótką sytuację w windzie bloku Nialla, po której inni mieszkańcy do końca dziwnie na mnie patrzyli; nasz
taniec pod gwiazdami... Wszytko. Zrobiłam krok do tyłu odrywając się od Nialla i jednocześnie trochę go dezorientując. Powoli się wycofując cieszyłam się z
deszczu, który tak dokładnie zatuszował moje łzy. Wiedziałam, że za mną nie
pójdzie, więc wsiadając do samochodu wcale się nie śpieszyłam. Tylko łzy były
znakiem, że coś było nie tak...
*~*~*~*
- No... I to byłoby na tyle. -
Wiedziałam, że zrobię na Lanie niemałe wrażenie. Siedziała przede mną z
otworzoną buzią nie wiedząc co powiedzieć.
- To.. Chyba.. To znaczy... Muszę
się czegoś napić. - Powiedziała, wyciągając mi z ręki chłodne już kakao. -
Pocałował cię?! A ty nic nie zrobiłaś?
- Co do cholery miałam zrobić? Wcale
tego nie chciałam!
- Nie wiem czy tak do końca nie
chciałaś patrząc na twoją reakcję...
- To nie ma znaczenia. Jutro oddaję
cały tekst i będzie po sprawie.
- Jesteś pewna, że dobrze robisz?
- Tak, a dzisiaj wieczorem wpada do
nas Drew...
~*~
Koniec 2 części!
I jak wam się podoba 3 Część pojawi się w piątek. Chciałabym dodać szybciej, ale ten tydzień zapowiada mi się bardzo pracowity. Duża ilość sprawdzianów, kartkówek, konkursów i moje zaangażowanie się w dwa projekty przekreśla opublikowanie części trzeciej w środę...Tak w ogóle, życzcie mi powodzenia i do następnego. x C:
Super to wymyśliłś. Nie mogę się doczekać nexta. :))
OdpowiedzUsuńCzeeekam <3
OdpowiedzUsuń