środa, 16 kwietnia 2014

Louis

Dlaczego...?

Pierwszy wpadłeś mi w oko?
Doskonale pamiętam, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam. Byłeś taki...inny. Inny niż ja. Z rozbawieniem wertowałeś wzrokiem każdy element otoczenia, który stanął na drodze twoim oczom. Całą swoją sylwetką przejawiałeś pewność siebie, każdy centymetr twojego ciała oddychał swobodą, którą aż promieniowałeś. Rozmawiałeś ze swoimi znajomymi, co chwilę wybuchając perlistym śmiechem. Oczarowałeś mnie, byłeś czymś, czego zawsze mi brakowało i choć cię nie znałam, chciałam, byś był mój.

Pierwszy zrobiłeś krok?
Podszedłeś do mnie, rozsiewając wokół siebie woń optymizmu. Nie wiedziałam, dlaczego tak na mnie działałeś. Uśmiechałeś się do mnie najpiękniejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałam. Uśmiechem człowieka szczęśliwego, spełnionego. Tak bardzo ci zazdrościłam.

Pierwszy mnie zaczepiłeś?
Wyciągnąłeś w moją stronę młodą rękę. "Zatańczysz?" - padła z twoich ust propozycja. Chwyciłam twoją rześką dłoń i skierowaliśmy się na parkiet. Pamiętam, jak na mnie patrzyłeś. W sposób, w jaki jeszcze nikt na mnie nie patrzył. Wodziłeś niebieskimi oczętami po mojej twarzy, podczas gdy twoja zastygła w półuśmiechu. Chwyciłeś moje dłonie i przepasałeś je wokół swojej szyi. Moje drżące palce smagały twoją skórę, znacząc na niej ślady. Uśmiechałeś się do mnie pogodnie, szepcąc do ucha: "spokojnie".

Pierwszy stałeś się kimś więcej?
Byłeś przyjacielem. Balansowałeś na granicy przyjaźni, sprytnie lawirując w moich myślach. Pamiętam ten dzień, kiedy stanęłam w twoich drzwiach, oblana łzami, wszelkimi siłami opierając się przed pokusą śmierci. Śmierci, która już zdążyła ucałować mojego ojca. To był ten dzień - dzień wypadku. Uspakajałeś, pocieszałeś, zlepiałeś połamane serce...żadną miarą wdzięczności nie podziękuję ci za tamte dni...

Pierwszy mnie pocałowałeś?
To złudzenie miłości omiatające mnie, kiedy wędrowałeś swoimi rękami po moim ciele. Te miękkie usta, zatapiające we mnie swój ból, którego nigdy nie pokazywałeś, tak skwapliwie chowałeś go przed światem, żyjąc chwilą. Przelałam całą swą miłość w ten jeden pocałunek, ulotną chwilę szczęścia. Złączyłeś nasze ręce. "Nikt mi cię nie zabierze".

Pierwszy ze mną byłeś?
Ten moment wyrył się na kartach mojej pamięci najwidoczniej. Dbałeś o mnie, pielęgnowałeś każdą chwilę samotności, nie dopuściłeś, bym zatruwała swe myśli, odciągałeś mnie od śmierci. Trwaliśmy razem w swoim bólu, który tylko my oboje potrafiliśmy zrozumieć. Kochałam cię całą sobą, desperacko pragnęłam twej miłości, bliskości...

Pierwszy odszedłeś?
Zostawiłeś mnie. Moje myśli umierały wraz z tobą. Twoje młodociane ciało dogorywało na szpitalnym łóżku, otoczone mgłą wspomnień. Chciałeś, bym przy tobie była. Byłeś jedyną rzeczą, której potrzebowałam, pragnęłam. Dlaczego...?



Dlaczego byłeś taki pierwszy i taki ostatni?



kingato x

3 komentarze:

  1. Płacze :( i do tego jeszcze ta muzyka .. Szczerze pierwszy raz czytam coś tak na prawdę dobrego :) Bardzo mi się podoba taki 'rodzaj' pisania :) Czekam na kolejne :)
    Pozdrawiam :*
    Zapraszam do siebie :)

    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. troszke powiewa nudą... może tylko ja mam takie odczucie. czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń