czwartek, 3 kwietnia 2014

Niall #2

podkład :)

Wyczekiwałam jakiejkolwiek reakcji ze strony dziewcząt, które przebywały w pokoju. Zauważyłam, jak drzwi nieznacznie ustępują pod ciężarem dłoni, położonej na masywnej klamce. Przed moimi oczami stała dość wysoka blondynka, której włosy pięknie falowały się całą swoją długością aż do pasa. Przejechałam wzrokiem po jej zdziwionej twarzy, by za chwilę móc dojrzeć trzy inne, wyglądające ciekawe w moją stronę. Skonsternowana, przeciągnęłam dłonią po włosach, nieśmiało do nich przemawiając.
-Hej, jestem waszą koleżanką z pokoju. - Wypaliłam, w duchu przybijając sobie piątkę...w twarz, krzesłem. Dobry początek, brawo ja!
Twarz dziewczyny rozjaśniła się w miłym uśmiechu. Pokiwała głową na znak, że przyjęła do wiadomości treść przekazu, który wypowiedziałam, a raczej niezrozumiale wypaplałam.
-Ah, właśnie zastanawiałyśmy się, kiedy cię zobaczymy. - Jednym gestem zaprosiła mnie do środka. Chwyciłam szelki swych toreb i przekroczyłam nieśmiało próg. Uśmiechnęłam się do trzech pozostałych dziewcząt, które niemal natychmiast odwzajemniły mą mimikę. Przedstawiły mi się jako 17-latki, grające na przeróżnych instrumentach, podobnie jak ja, z resztą. Dowiedziałam się również, że pewnego dnia zostały poinformowane przez dyrektora szkoły, do której wszystkie uczęszczały, że postanowił wysłać je na obóz szkolący młode talenty, przejawiające zdolności muzyczne. "W was nasza siła, moje drogie". Szczerze uśmiechnęłam się, dziękując za to, że Bóg zesłał mi osoby, o charakterze tak bardzo zbliżonym do mojego. Wymieniłyśmy się kilkoma informacjami na temat naszego życia i siebie samych.
-Ah, bym zapomniała! - Powiedziałam, uśmiechając się cicho do siebie na myśl o tym, że Niall wypowiedział te same słowa przed niespełna godziną. - O 19:00 jest zebranie wszystkich ludzi, którzy przyjechali na obóz. Musimy zacząć się zbierać.
W pokoju aż zawrzało od okrzyków radości.

Zbite w ciasną grupkę podeszłyśmy do niewielkiego zbiegowiska, które stacjonowało przy ogniu, wzbijającym się wysoko nad ich wątłe sylwety. Roześmiane twarze były oświetlane delikatnie przez płomienie, muskające z delikatnością powietrze. Wolnym krokiem dotarłyśmy do mniej-więcej dwudziestoosobowego "tłumu" i usiadłyśmy na wielkich kłodach drewna, rozłożonych tak, by każdy mógł zobaczyć lice rówieśnika. Zauważyłam, jak za plecami osób, które siedziały naprzeciwko mnie, rozciąga się widok na instrumenty, rozłożone na podeście. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w nie, mając niepohamowaną ochotę się na nie rzucić. Nagle zauważyłam, jak czyjaś sylwetka materializuje się mi tuż przed oczyma. Uniosłam je i zauważyłam Niall'a, wolno przesuwającego się przede mną, trzymającego w rękach gitarę. Uśmiechnął się delikatnie, obrzucając mnie spojrzeniem od góry do dołu. Moja twarz pewnie wyglądała tak, jakby właśnie przebiegło po niej stado słoni, lub stała się inna tragedia rodem z książek przygodowych, co starałam się w jakiś sposób skorygować. Zauważyłam, jak chłopak siada wraz ze swoją gitarą naprzeciw mnie, bawiąc się nerwowo strunami. W tej samej chwili, w której zatapiałam w nim swój wzrok, melancholijnie ciągając go po całym jego ciele, puścił do mnie oczko, uśmiechając się zadziornie. Cholera! Spuściłam wzrok, doszukując się czegoś w moich sandałach. Poczułam, jak ktoś wbija mi łokieć w bok mojego ciała. Odwróciłam się w stronę, z której odebrałam bodziec i uśmiechnęłam się do Kayle'i.
-Co sądzisz o tym blondynie? - Skinęła głową w stronę Niall'a, rozmawiającego w tej chwili z jakimś brunetem. Zmieszałam się.
-Yh..no, lubię go. - Powiedziałam, uświadamiając sobie w tej chwili, że prawie go nie znam, a zdobył moją sympatię od samego początku. Mądre, mądre.
-Serio? - Jej oczy zalśniły blaskiem, jaśniejszym od ognia. Nachyliła się w moją stronę, zamierzając powiedzieć mi coś na ucho.
-Wiem, co będziemy robiły przez cały obóz...swatanie jest dobrą opcją, co nie? - Wypowiadając ostatnie słowa, zwróciła się do dziewczyn, które machinalnie zaśmiały się.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową i wbiłam swój wzrok w sylwetkę blondyna.
-W sumie, to nie mam nic przeciwko.
-Witam wszystkich na obozie! - Ozwał się nagle głos chłopca, który był wątłej postury brunetem, o przenikliwie brązowych oczach. -Nazywam się Tom, to Niall - wskazał dłonią szczerzącego się niebieskookiego - a to Ashton - chłopiec z bujną czupryną pomachał ręką. - Została nam przydzielona funkcja opiekunów poszczególnych grup. Myślę, że już je znacie, dlatego odpuszczę sobie przedstawianie ich. Chcielibyśmy poprosić was o czynny udział w naszym spotkaniu zapoznawczym. - Jego twarz, rozpromieniona blaskiem ognia, zabłysła uśmiechem.
-Już znasz imię swojego chłopaka. - Kayle zarechotała mi do ucha. - Odepchnęłam ją delikatnie, odwzajemniając mimikę.
Ognisko wzbijało się wysoko w powietrze, niemal zasłaniając twarz każdego, kto siedział naprzeciw. Zatopiliśmy się w śpiewach, tańcach. Co chwilę łapałam zaciekawione spojrzenia Horana. Uśmiechałam się zalotnie w jego stronę, na co on odpowiadał tym samym. Kilka minut przed końcem przeprosiłam dziewczyny i opuściłam swoje miejsce, by zadzwonić do swojej przyjaciółki - Marthy. Przeszłam po porośniętej grubą warstwą trawy ziemią, kierując się w stronę jeziora. Wyjęłam telefon i odnalazłam numer w książce, kiedy nagle poczułam, jak czyjeś dłonie dotykają moich pleców.
-Nie opuszcza się miejsca spotkania, mogłaś się  zgubić. - Obwieścił właściciel owych rąk, znany mi jako Niall. Oceniłam szanse na to, bym tu przepadła - marne. Czysto flirciarskie, Horan, czysto flirciarskie.
-Właśnie dzwoniłam po policję, chciałam poprosić, by przysłali śmigłowiec, by mnie stąd zabrał - ktoś próbuje zrobić zamach na moje zdrowie. - Rzuciłam, odkręcając się w jego stronę. Zaśmiał się, a ja zauważyłam, jak telefon, trzymany przeze mnie, trzęsie się w moich rękach. Chociaż odnosiłam wrażenie, że to ja się trzęsę, trzymana przez telefon. Skoncentrowałam się na słodkiej twarzy blondynka.
-Oh, kto to taki? - Zadziorny uśmiech wpełzł na jego twarz. Zauważyłam, jak oblizuje wargi. O-mój-Boże.
-Taki jeden. Wpatruje się we mnie, grając na gitarze, do czego, niestety, mam słabość. - Patrzyłam, jak jego twarz coraz bardziej się rozpromienia.
-Jesteś bardziej wygadana, niż się spodziewałem. Ale to dobrze. - Pociągnął mnie za rękę w górę wzgórza, kierując się z powrotem do tłumu. Będąc już niedaleko, przysunął się niebezpiecznie blisko do mojego ucha. - Mam nadzieję, że pozwolisz się odprowadzić. - Brzmiało to raczej jak pewność, że się zgodzę, aniżeli pytanie. Czułam na szyi jego miętowy oddech, przyprawiający mnie o dreszcze. Coraz bardziej mi się to podobało.
-A przez kogo? - Droczyłam się.
-Zobaczysz. Ognisko kończy się za, mniej-więcej,  kwadrans. Możesz poczekać, chyba, że nie chcesz. - Jego tęczówki błysnęły, gdy w nie spojrzałam.

Zgodnie z prognozą Niall'a, za około piętnaście minut ognisko dobiegło końca, a zbiegowisko powoli rozchodziło się do swoich domków. Uchwyciłam jego spojrzenie, wyrażające prośbę, bym nie odchodziła. Zdecydowałam, że zostanę, w końcu - dlaczego nie? Wstałam i nerwowym krokiem kręciłam się wokół przygasłego ognia. Znowu poczułam coś na plecach - znowu te same ręce chwyciły mnie, oplatając się wokół mej talii. Sięgnęłam do nich, zadziornym ruchem odrywając je od mojego ciała - miałam zasady i nawet największy przystojniak nie mógł ich naruszyć. Perlisty rząd białych zębów zamajaczył mi w mroku.
-Chodź. - Poszłam w jego ślady, kierując się w przeciwną stronę mieszkań - nad jezioro. Patrzyłam, jak zgrabnym krokiem omija wystające przeszkody - nieliczne kamienie, porozrzucane na skorupie zieloności. Zatrzymaliśmy się dopiero nad taflą wody, wpatrując się w jej metaliczne odbicie.
-Co jest ważniejsze od tego, bym się porządnie wyspała? - Zapytałam.
-No, nie wiem, może to? - Pochylił się nieznacznie w moją stronę. Jego koszulka z delikatnej tkaniny o niebieskawym kolorze, teraz delikatnie opadała na mój brzuch. Od razu pojęłam, jakie miał zamiary, odskoczyłam od niego, śmiejąc się zadziornie. Pobawimy się trochę.
-Jesteś niedobra. Niedobre dziewczynki zawsze dostają nauczki. - Zaczął się śmiać i w jednej chwili podbiegł do mnie, wziął na ręce i zaczął biec w stronę jeziora. Ooo nie. Poczułam, że w miejscu styku zimnej, niemal lodowatej, wody z moim ciałem, przechodzą mnie dreszcze. Paniczny krzyk opuścił moje usta, chłostając blondyna po twarzy. Zacisnęłam mocno oczy i wbiłam paznokcie w jego ramiona.
-Kretynie! - Zaczęłam krzyczeć, bijąc rękami o wodę. Zaśmiał się, odsuwając od cieczy, która smagała jego ciało. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam robić to samo - jego śmiech był po prostu zaraźliwy.
-Jeśli cię to pocieszy, to mokra wyglądasz jeszcze lepiej. - Zaczął przybliżać się w moją stronę, na co już się nie opierałam. Przysunęłam się do niego, a jego nos delikatnie dotknął mojej twarzy. Uśmiechnęłam się, wciągając zapach jego perfum, pomieszanych z wonią wody. Przyłożył swoją zimną dłoń do mojego policzka, kręcąc na nim nieokreślone kształty. Poczułam jego pełne usta - ich miękkość, fakturę. Przesunął dłońmi po całym tułowiu, zatrzymując je na biodrach.
-Chciałem to zrobić w nieco inny sposób, zmusiłaś mnie. - Wymruczał mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz - już sama nie wiedziałam, czy to z emocji, czy z zimna.

awh ☺


JEST! Chyba to już ostatnia część, bo nie mam pomysłu na trzecią. :) Dziękuję za przeczytanie, kocham Was. :)

kingato. x

4 komentarze:

  1. Cudowny rozdział :) Fajnie byłoby jakby była 3 część :)
    Czekam na kolejne :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. super, masz talent :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjmujesz jeszcze autorki do pisania imaginów?

    OdpowiedzUsuń