niedziela, 9 czerwca 2013

Liam #2

Louis siedział na kanapie i ze zdenerwowania bawił się swoimi palcami, wpatrując się pusto w ciemny ekran telewizora. Będąc najlepszym przyjacielem Liam'a jako jedyny znał prawdę o jego czarnej przeszłości, o jego sekretach, obietnicach, których zawsze dotrzymywał. Rozumiał , dlaczego akurat jemu chłopak wyznał prawdę. Mimo, iż brunet na co dzień jest zabawny i nie potrafi kogoś nie rozweselić, Lou w trudnych sytuacjach potrafi zachować powagę i dać naprawdę dobrą radę. Najbardziej w tym wszystkim bał się o związek swojego przyjaciela z (t.i.), nie obchodziło go to, co Liam zrobił, po prostu bał się, że dziewczyna pójdzie na policję, on trafi za kratki i zniszczy się ich piękna, uczuciowa miłość. Nie chciał tego z całego serca, dlatego czuł, że musiał coś zrobić, pomóc przyjacielowi. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że kompletnie nie wiedział, co.


***


*Your POV*
 Bez parasola. Bez płaszcza. Po prostu ignorowałam kolejno kapiące na mnie krople chłodnego wiosennego deszczu. Robiłam duże głośne kroki, wydając przy tym dźwięk chlupoczących kałóż kolejno przeze mnie mijanych, na które również kompletnie nie zwracałam uwagi. Znowu zimny, północny wiatr owiał moja twarz wywołując przy tym lekki nieprzyjemny dreszcz. Teraz powoli zaczęłam zdawać sobie sprawę z tych dwóch wypowiedzianych slow przez chłopaka. Myśl o brunecie wydawała mi się tak absurdalna, a jednak prawdziwa - bałam się go w tamtej chwili. I chodź jest to tak nieprawdziwe, jednak była to szczera prawda. Przestałam się ruszać na moment i zobaczyłam, ze jestem już na miejscu. Zawahałam się przed wejściem na pierwszy schodek prowadzący do wejścia budynku. Jednak byłam pewna co robię, musiałam tam wejść i w końcu dowiedzieć się prawdy. Podeszłam do wielkich, metalowych drzwi i nacisnęłam na skrzypiącą klamkę. Znalazłam się w ciepłym pomieszczeniu, w którym zaraz podłoga była cala mokra przez moja tutaj obecność.
 -W czym mogę pomóc ?
 Zwróciła się do mnie ruda kobieta w średnim wieku, ubrana w swój niebieski policyjny mundur. Skrzywiłam się i na sama myśl o tym, jakie słowa maja zaraz przejść przez moje gardło, zrobiło mi się niedobrze.
-Chciałabym zgłosić... 


 *LOUIS POV*

 Cholera. Gdzie są te popierdolone kluczyki od samochodu?! Musiałem się pospieszyć. Czułem, ze ich ważna rozmowa nie poszła tak, jak Liam sobie zaplanował. Nie lubi owijać w bawełnę, wiedziałem, ze powie jej od razu, no ale cholera, mógł trochę poczekać, nie wiem, jak wejdą do domu, czy coś. Mam! Były cały czas w mojej kieszeni. *ciota*. Wybiegłem czym prędzej z domu, jednocześnie kluczykami otwierając moje czarne BMW. Balem się, najzwyczajniej w świecie się bałem. Zawahałem się kiedy położyłem dłoń na srebrnej klamce do wejścia do samochodu. Zastanawiałem się, gdzie pojechać. Odpowiedz była oczywista. W końcu otworzyłem drzwiczki, odpaliłem auto i jak wariat zacząłem przejeżdżać przez kolejne ulice prowadzące do zamierzonego celu.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo! Kolejna część o naszym kochanym Liasiu, tym razem bez jego samego xd . Znowu zostałam nominowana do Liebster Awards, za co bardzo dziękuje.  :DD Przepraszam, że krótki rozdział, ale poprzedni był długi, więc... Damdamdaaaaam :PP 
Siemaneczko xxxxxx
PS od teraz podpisuje się jako ~Marchew *_*

                                                              ~Marchew*_*

                                                                       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz