Cześć, kociaczki! :)
Na imię mam Kinga, rodu szlacheckiego nie jestem, umówmy się. :) Mówią na mnie
różnie, najczęściej Kinia. :) Wraz z Klaudią i Justyną będę prowadziła tego bloga (czyt. będę
was zamęczać moimi wypocinami). Co do moich opowiadań: zdaję sobie sprawę, że
nie jest to jakaś najwyższa półka, ale mam nadzieję, że Wam się chociaż troszkę
spodobają. Coś więcej o mnie? To może tak: słucham głównie Ed'a Sheeran'a, Florence + The Machine, Imagine Dragons, ale
moją jedyną, wielką miłością jest i będzie One Direction. :) Jeśli chodzi o
literaturę: głównie Carlos Ruiz Zafon, Małgorzata Musierowicz. Film? American
Pie! (Tak, jestem normalna :D). Jedzenie?
Bigos forever. W podrywie jestem raczej kiepska, jedynymi tekstami,
którymi mogę się poszczycić są: "Co sądzisz o kaczkach dokarmiających
ludzi w parku?" / "Będziesz brał te bułki?", ale i tak zawsze przepoczwarzam się w
bełkoczącą galaretę i nic z tego nie wychodzi. :) W wolnym czasie zazwyczaj
czytam, spotykam się ze znajomymi, no i "tworzę". :) O.K, żeby nie
przynudzać - przedstawiam Wam twór mojego mózgu z ostatnich trzech dni,
"mrocznego" Niall'a (nieskromnie powiem, że jestem z niego całkiem
zadowolona :)). Napiszcie w komentarzu z kim chcecie kolejny imagin! :)
W tym białym polu sobie po prostu zaznaczcie ten fragment na niebiesko myszką, bo nie udało mi się nic z tym zrobić -,- :))
Have fun, girls! :) xox
-Niall, jest późno, odwieź mnie. - Szepnęłam, czując na
sobie wciąż naciskające, ciepłe ciało chłopaka.
-Mam to gdzieś, nie pozwolę ci nigdzie jechać. - Wymruczał mi prawie że prosto
do ucha, w przerwie, gdy całował namiętnie okolice mojej szyi. Przygryzł mój płatek ucha, a ja czułam, jak miękną
mi kolana. Wiedziałam, że się uśmiecha. Nagle przeniósł swe pocałunki bliżej
mej twarzy, skradając je coraz łapczywiej. Wydobyłam z siebie cichy jęk, gdy
przejechał swoim palcem wskazującym wzdłuż linii mej talii. Znów zaśmiał się
cicho. Uwielbiał mnie onieśmielać, zawstydzać, sprawiać, że traciłam zmysły
przez jego dotyk. Nie wiem, dlaczego tak na mnie działał. Znamy się tak krótko.
Ktoś pomyślałby, że postradałam rozum, decydując się na tak namiętne akty z
dopiero co poznanym chłopakiem. To prawda, straciłam rozum. Nie umiałam mu się
sprzeciwić, gdy zbliżał swe ręce do mojej twarzy, by po chwili złączyć nasze
usta. Ktoś pomyślałby również, że czerpiemy przyjemność tylko z fizycznych
zachcianek. Nieprawda. Było pomiędzy nami coś na rodzaj chemii, racja,
aczkolwiek przy Niall'u mogłam sobie pozwolić na wszystko. Gniew, śmiech,
smutek, wszystko przy nim stawało się prostsze, czułam się przy nim bezpieczna,
kochana. Kochana. To właśnie tego tak bardzo mi brakowało. Potrzebowałam
uczucia przepełnionego czułością, namiętnością. To wszystko dawał mi Niall. Był
pewnego rodzaju odskocznią od wszelkich problemów, które zawsze napotykałam na
swojej drodze. Ktoś bardzo mądry kiedyś powiedział mi "Kochanie, miłość
jest jak narkotyk. Im więcej, im częściej po nią sięgasz, tym bardziej za nią
tęsknisz". Mogę ze szczerym
sumieniem stwierdzić, że jestem uzależniona.
-Niall, odwieź mnie do domu. - Poprosiłam, już trochę bardziej stanowczo. Po
chłopaku jednak nie widać było żadnej reakcji. Zdenerwowało mnie to trochę, nie
chcę mieć problemów w domu, nie teraz.
Odszedł ode mnie i momentalnie zrzucił ze stołu stos gazet, podszedł do
okna, uderzając w nie otwartą dłonią. W tamtej chwili chłopak naprawdę wydawał
się być niebezpieczny. Stałam przerażona. Oczy zaszkliły się, serce biło
mocniej. Wiedziałam o nim naprawdę dużo, ale widocznie za mało. W moim gardle
zaległa wielka gula, nie pozwalająca mi nic z siebie wydusić. Przez dłuższą
chwilę walczyłam, by zabrzmieć, jakkolwiek.
-Niall, odwieź mnie do domu. - Powiedziałam łamiącym się głosem, równie
stanowczo, a może i bardziej, niż wcześniej.
Nie było reakcji. Przerażał mnie. Bałam się go. To nie był ten Niall, którego
znałam. Stał, głośno dysząc, opierając
się wciąż tą samą ręką o szklaną taflę. Chwyciłam swój plecak, cicho, by nie
zauważył, jak wychodzę. Kierowałam się już w stronę drzwi, gdy poczułam jego
mocny uścisk. Próbowałam się wyszarpać, ale złączył nasze usta. Przyparł mnie
do drzwi, przez które chciałam wyjść, a nie znowu wylądować w takiej pozycji. Ten
pocałunek wcale nie był, jaki widzicie w jednym z tych romantycznych filmów. Ten był ostry,
gwałtowny, jakby pozbawiony uczuć, odebrany mi siłą. Coś pozwoliło mi mu się
poddać, co po chwili zmieniło sposób, w jaki mnie całował. Stał się się
namiętny, delikatny. Położył rękę na moim biodrze. Znowu na mnie działał. Znowu
chciałam się sprzeciwić. Przycisnął mnie mocniej do siebie, niemiłosiernie
napierając całym swoim ciałem.
Miałam wrażenie, że drzwi za chwilę nie wytrzymają i po prostu wypadną z
zawiasów. Po chwili dotarło do
mnie, jak głupia jestem, by całować się z kimś, kto przed chwilą prawdopodobnie
odkrył przede mną swe drugie, mniej fantastyczne oblicze, niż to, które znałam
dotychczas. Kto wie, czy nie towarzyszyło mu częściej, niż o tym wiem. Otrzeźwiałam
i oderwałam się od niego.
-Niall, kim ty jesteś?
-Tak na mnie działasz. Nie umiem pogodzić się z twoim odejściem.
Słowa te jak echo odbijały się w mojej głowie. Nie rozumiałam go. Czego się
bał? Dlaczego nie chciał pozwolić mi odejść? Przecież widujemy się codziennie,
nie opuściłam go jeszcze nigdy. Nigdy. "Nigdy", które trwało zaledwie
trzy miesiące. Być może o trzy za dużo. Kochałam Niall'a, to prawda, ale czasem
miałam wrażenie, że zwyczajnie do siebie nie pasujemy. Ja, mając już swoje 17 lat, wiedziałam, czego chcę
w życiu i konsekwentnie do tego dążyłam. On natomiast był typem "wolnego
ducha". Ale, o ironio, chyba
właśnie to mnie w nim ruszyło. Był wysokim blondynem o pięknych, błękitnych
oczach, orlim nosie i niebezpiecznym uśmiechu notorycznego podrywacza.
Podrywacza, którym był. Nie trudno sobie wyobrazić, ile dziewcząt wpadło w jego
pułapkę. Nie wiem, co pozwoliło mi myśleć, że jest inny, że ja będę wyjątkowa,
że nigdy mnie nie opuści.
-Niall, co tak naprawdę do mnie czujesz? - zapytałam, gdy już oderwaliśmy się
od siebie. Chyba nawet nie zamierzał udzielić mi odpowiedzi. Ponowiłam pytanie.
-Dlaczego pytasz? -Odpowiedział pytaniem na pytanie. Wcale nie musiał mi mówić,
mogłam domyśleć się sama.
-Odwieź mnie. - zażądałam, odwracając wzrok, usilnie walcząc z napływającymi do
oczu łzami.
-Nie. - Odparł.
Momentalnie ogarnęła mnie złość. Chwyciłam ponownie swój plecak i jeszcze zanim
chłopak zdążył zareagować, wybiegłam z domu. Nie zrobił nic. Nie zawołał, nie
pobiegł za mną. Byłam jedną z wielu. Jedną, tak bardzo podobną do innych.
W tym białym polu sobie po prostu zaznaczcie ten fragment na niebiesko myszką, bo nie udało mi się nic z tym zrobić -,- :))
Have fun, girls! :) xox
Poczułam, jak dreszcz rozlewa się po całym moim ciele. Parę płatków śniegu roztopiło się na mojej
twarzy, pozostawiając po sobie jedynie parę kropel. Zima nie była moim
sprzymierzeńcem. Od domu dzieliła mnie naprawdę długa droga. Pomyślałam, do
kogo mogę zadzwonić. Tata? Nie, odpada. Martha!
-Halo?
-Martha, nie pytaj, po prostu coś dla mnie zrób.
-[t.i], matko, dlaczego płaczesz? Co mam dla ciebie zrobić? - Słyszałam jej zdenerwowanie,
już pewnie domyślała się, o co chodzi.
-Mogłabyś pożyczyć samochód swojego taty i po mnie przyjechać? - Zapytałam z
nadzieją w głosie. Było mi już strasznie zimno.
-Gdzie jesteś?
-Boczna ulica Harvey Street.
-Czekaj na mnie.
Rozłączyła się. Poczułam, że się rozpadam. Jakaś część mnie zawsze pozostanie
wraz z nim. Tam, w środku mojego serca zawsze będzie miejsce dla Nialla Horana.
Nie chciałam się pogodzić z tym, że muszę go opuścić. Naprawdę, bardzo nie chciałam. Cóż, pozostało
mi co innego?
-[t.i], proszę cię, mów. - Powiedziała, gdy już wsiadłam do jej samochodu. Zaniosłam się szlochem. Nie mogłam nic powiedzieć, nieważne, jak bardzo bym
chciała. Chyba wyczuła, że naprawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać. Jechałyśmy
w ciszy.
-Chcesz u mnie przenocować? Chyba nie możesz wrócić w takim stanie do domu, co
pomyślą twoi rodzice? - Zapytała nagle.
Pokręciłam głową.
-Jakoś dam radę. -Próbowałam się uśmiechnąć. Martha pokręciła głową.
-Co ten kretyn ci zrobił. - Była zła, widziałam to.
Zajechałyśmy pod mój dom, wysiadłam i podziękowałam przyjaciółce.
-Trzymaj się. - Usłyszałam, jeszcze zanim zamknęłam drzwi.
Otworzyłam swoją furtkę, niemalże biegnąć do drzwi frontowych. Otworzyłam je
swoim kluczem. Byłam cała mokra. Weszłam do kuchni, w celu odnalezienia brata
lub rodziców. Na górze ich nie ma. Wchodząc, zauważyłam kartkę leżącą na stole.
"[t.i], jedziemy z Ash'em na weekend do babci. Nie chciałaś jechać z nami,
więc wszystko zostawiamy na twojej
głowie. Pieniądze masz w szufladzie biurka. Żadnych posiadówek!"
Cóż, tylko tego mi brakowało. Siedzieć sama w domu i zagnębiać się na śmierć.
Zadrżałam. Pobiegłam na górę, żeby wybrać sobie piżamę i pójść się wykąpać.
Chwyciłam czarne leginsy i szeroką, szarą koszulkę. Weszłam pod prysznic, pozwalając
gorącej wodzie rozluźnić moje spięte mięśnie. Po piętnastu minutach niechętnie
postanowiłam opuścić prysznic, sięgając po ręcznik i wycierając swoje mokre
ciało. Spojrzałam w lustro. Przekrwione oczy, mokre, nieukładające się włosy.
Jestem beznadziejna. Nigdy nic mi nie wychodziło, nigdy nie miałam szczęścia do
ludzi. W ogóle, nigdy nie miałam szczęścia. Zaczęłam suszyć włosy, by po
piętnastu minutach wyglądać, choć odrobinę, jak człowiek. Nie wiem po co, pociągnęłam
rzęsy tuszem. Chyba po to, by poczuć się ładniejsza. Nagle usłyszałam ciche
pobrzękiwanie gitary. Sparaliżowało mnie. Dochodziło z mojego pokoju.
Potrzebowałam dłuższej chwili, by ochłonąć. Złapałam nożyczki (AH TA BROŃ) i
ruszyłam w stronę drzwi. Powoli otworzyłam je, powoli wyglądając zza nich. Tego
nigdy bym się nie spodziewała.
"But she doesn't
know who I am
And she doesn't give a damn about me.
'Cause I'm just a teenage dirtbag, baby."
-Horan, co ty tu... - Nożyczki wypadły mi z rąk, a ja oparłam się o ścianę
stojącą za mną.
Spojrzał na mnie swymi błękitnymi oczami. Uśmiechnął się zadziornie, odłożył
gitarę, która wcześniej stała przy ścianie i podszedł do mnie, wciąż nie
odrywając ode mnie wzroku. Ruszałam tylko ustami, jak ryba oddychająca pod wodą.
Dotknął swoim ciepłym policzkiem mojego, sprawiając, że przeszedł mnie dreszcz.
Znowu na mnie działał.
-Przyszedłem coś oddać - Skinął na bluzę przewieszoną przez oparcie krzesła ,
którą zostawiłam u niego dzisiaj - i coś ci wynagrodzić. Wpił się z
natarczywością w moje usta. Niewiarygodne, ale zdążyłam się na za nim stęsknić.
-A powiedziałbyś mi, jakim cudem tu wszedłeś? - Zapytałam, próbując odepchnąć
ciepłe, wciąż napierające ciało chłopaka. Oparł swoją rękę powyżej mojej głowy,
spoglądając głęboko w moje oczy.
-Chyba powinienem był podziękować komuś, kto zostawił klucz pod doniczką
kwiatka stojącego przy wejściu. Bardzo
ułatwiło mi to sprawę. - Posłał mi niebezpiecznie uzależniający uśmiech. Ash, kretynie! Mój nieobdarzony przez naturę
mózgiem brat zawsze zostawia tam swój klucz, jakby nie mógł zabierać go ze
sobą.
-Powracając, w jaki sposób chciałeś mi wynagrodzić tamtą sytuację? - Zapytałam.
- Cóż... - Zaczął namiętnie całować moją szyję, przesuwając swoją dłoń po moich
plecach, zjeżdżając niebezpiecznie nisko. [t.i], do cholery, opamiętaj się!
-Niall, nie mogę tak dłużej. Co do mnie czujesz? - Zapytałam, wiedząc, że to
zakończy wszystko.
- Właśnie dlatego tu jestem. Przyszedłem ci coś powiedzieć.
-Słucham.
-[t.i] [t.n], kocham cię. Nie mam pojęcia, dlaczego nie powiedziałem ci tego
wcześniej. Zdziwiłaś mnie trochę, chciałem powiedzieć ci to w trochę romantyczniejszy
sposób, ale jesteś za bardzo wścibska. - Zaczął kręcić palcem kosmyk moich
włosów. - Teraz mi wierzysz?
Już wiedziałam, że nie kłamie. W odpowiedzi po prostu pocałowałam go. Nie
chciałam w tamtej chwili niczego, oprócz jego ust, jego całego. Zakochałam się.
Może Horan nie jest perfekcyjny pod każdym względem, nie jest "księciem na
białym koniu", ale jest idealny dla mnie. Po prostu.
Liczę, że Wam się spodobało. :)
Pamiętajcie, żeby w komentarzu napisać, z kim chcecie kolejny imagin. :) (nie obrażę
się o parę słów na temat tego :)). Kocham Was. xox
kingato
-[t.i], proszę cię, mów. - Powiedziała, gdy już wsiadłam do jej samochodu. Zaniosłam się szlochem. Nie mogłam nic powiedzieć, nieważne, jak bardzo bym chciała. Chyba wyczuła, że naprawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać. Jechałyśmy w ciszy.
W O W !! ZAJEBISTE ;O
OdpowiedzUsuńłałczi, dzięki :D
Usuńświetne ! naprawdę :) bardzo dobrze piszesz.
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o faworyta to raczej Liam xD
dziękuję :)
Usuńkinia dajesz czadu :D (dziki stefan xD)
OdpowiedzUsuńhaha, a dzięki :D
UsuńŚliczny imagin :)
OdpowiedzUsuńKolejny poproszę z Lou :)
Dziękuję <3
@LouehAngel
oki, oki, zabieram się do pisania :)
UsuńZayn <3 (stefan) :D
OdpowiedzUsuńwszystko dla Stefana :D
Usuńefybady dziki wonsz
OdpowiedzUsuńłaaaaa *.* Duperko, masz talent ;*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń