niedziela, 22 grudnia 2013

Wstęp...

Cześć wszystkim! Mam na imię Klaudia (WonderstruckPL) i jestem nową administratorką na blogu.
Nie lubię za bardzo o sobie pisać... Mam 15 lat. Jestem directioner, belieber, lovatic, swiftie i mixer.
Piszę wiersze, opowiadania. x
Jak na razie dodaje imagin, który wysłałam i dzięki, któremu mogę dla was pisać. x
Pozdrawiam i Życzę Wesołych Świąt. xoxo

~*~

-Kochasz mnie?- zapytał z nadzieją w głosie.
-Tak.
-Dasz mi ostatnią szansę?
-…

~*~

Wszystko wydawało się bajką do czasu, kiedy kolejny raz przyszedł do domu pijany. Nie miałam już do tego siły. Od kiedy stracił pracę całymi dniami przesiadywał w barze z kolegami lub w domu przed telewizorem z piwem w ręce. Za każdym razem, kiedy chciał mnie przytulić, odtrącałam go, nie chciałam, żeby mnie dotykał kiedy był pijany.
-Ej!- krzyknął Harry, kiedy z jego ręki wyrwałam papierosa. Rzuciłam go na płytki i rozdeptałam.
-Tyle razy ci mówiłam, żebyś nie palił!- jego zielone oczy nagle pociemniały. Duże dłonie powędrowały na moje przedramiona. Wiedziałam, że jest silny, w końcu przez wiele lat trenował boks. Mocno mnie ścisnął, a ja z bólu nie mogłam nic powiedzieć.
-Nie będziesz mi mówiła co mogę robić, a czego nie!- krzyknął, potrząsając mną.
-Rozumiesz?- z moich oczu zaczęły spływać pojedyncze łzy.
-H..Harry sprawiasz mi ból.- dopiero teraz się opamiętał.
-Ja nie chciałem.- kiedy próbował do mnie podjeść moje oczy szeroko rozszerzyły się w strachu. Plecami desperacko naciskałam na szafki za mną, aby tylko zwiększyć dystans pomiędzy nami.
Jednak nic to nie dało. Chłopak coraz bardziej przybliżał się do mnie.
-Lily, ja naprawdę nie chciałem. Przepraszam.- wystawił ręce, próbując mnie przytulić.
-Nie podchodź do mnie.- Kiedy uspokoiłam się na tyle, by wszystko sobie uporządkować w głowie wybiegłam z pokoju prosto do łazienki. Zamknęłam drzwi za sobą upewniając się trzy raz czy na pewno dobrze je zamknęłam.
Usłyszałam coraz to głośniejsze kroki wykonywane w moim kierunku.
-Skarbie, ja… Muszę wyjść! Wrócę późno.-w jego głosie usłyszałam smutek.  Usłyszałam trzask drzwiami, mogłam spokojnie wyjść.  Wróciłam do salonu, a moją uwagę przykuła półka z naszymi albumami. Podeszłam do, niej wyciągając pierwszy z brzegu. Kiedy go otworzyłam, ujrzałam pierwsze zdjęcie. Przedstawiało mnie i jego… Nasza pierwsza randka w przepełnionym McDonaldzie nie była spełnieniem marzeń, ale czy to się wtedy liczyło? Przewróciłam na następną stronę… Zdjęcia nie były ułożone chronologicznie, ale nie przeszkadzało mi to. Kolejne zdjęcie przedstawiało naszą szczęśliwą rodzinę. Ja, Harry i nasza mała Darcy. Pozwoliłam łzom swobodnie spływać kaskadami po moich policzkach.
-Mamusiu, dlaczego płaczesz?- zapytała swoim dziecinnym głosem moja córeczka.
-Ja nie płaczę.- szybko otarłam łzy.
-Gdzie tatuś?- zapytała znowu. Serce mi się kroiło na myśl o tym, że muszę ją okłamać.
-Tata musiał wyjść, ale za nie długo wróci.- oznajmiłam, przytulając Darcy.
-Chciałabym, żeby przeczytał mi bajkę na dobranoc.- powiedziała smutna dziewczynka.
-Przecież ja mogę ci przeczytać.- uśmiechnęłam się do niej szeroko. Ona tupnęła nogą i powiedziała, że chce tatę. Wybiegła na górę, zostawiając mnie w osłupieniu…
Północ zbliżała się nieubłagalnie szybko. Jego nadal nie było w domu. Darcy już dawno położyłam spać, a sama leżałam na łóżku i czytałam książkę. Co jakiś czas musiałam się wrócić do poprzedniej strony, którą czytałam, ponieważ byłam zmęczona i nic z niej nie rozumiałam. Usłyszałam, jak ktoś siłuje się z zamkiem w drzwiach, a już po chwili, jak ktoś wchodzi po schodach na górę. Szybko odłożyłam książkę i wyłączyłam lampkę nocną stojącą szafce obok łóżka. Odwróciłam się tyłem do drzwi i okryłam szczelnie kołdrą. Nawet nie usłyszałam, kiedy Harry wszedł do pokoju. Poczułam uginający się materac pod jego ciężarem. Kiedy pocałował, mnie w policzek poczułam ostry zapach alkoholu. Najlepiej chciałam go odepchnąć, ale nie chciałam zdradzać tego, że nie śpię.
Starałam się być obojętna na każdy błąd, który popełniał. Ale robił je coraz częściej, a ja coraz częściej myślałam o tym, aby uciec od niego…
Kiedy obudziłam się rano, on leżał na brzuchu i pochrapywał cicho. Przez chwilę uśmiechnęłam się na ten widok, jednak po chwili przypomniał mi się incydent z wczorajszego dnia. Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół. Nie mogłam w ogóle skojarzyć, jaki jest dzisiaj dzień – sobota. Ja nie idę do pracy, a on… Pewnie jak zawsze wyjdzie po południu i przyjdzie po północy. Wyciągnęłam z lodówki wszystkie składniki, aby zrobić śniadanie wszystkim domownikom.  Moje myśli były daleko, kiedy przygotowywałam kanapki, smarując je dżemem. Nie słyszałam, kiedy Harry wszedł do kuchni. Podskoczyłam, gdy oplótł mnie rękami w talii stojąc za mną. Chyba wyczuł moją niechęć do jego ruchów, bo zaraz zabrał swoje ręce.
-Coś się stało?- zapytał, robiąc dziwną minę.
-Pytasz, czy coś się stało?- spuściłam głowę, przekręcając ją nerwowo.
-Zobacz, co mi zrobiłeś!- powiedziałam nagle wściekła, podwijając rękaw bluzki.
Na przedramieniu ukazał się wielki siniak.
-Przecież przeprosiłem cię wczoraj. Nadal jesteś zła?- zapytał z podniesionym tonem.
-Nadal?
-Myślałem, że mi przebaczyłaś…
-To źle myślałeś!- krzyknęłam głośno. Wyczułam obecność trzeciej osoby w pomieszczeniu. Szybko się odwróciłam i dostrzegłam smutną twarz córki. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam. Nie kontrolowałam łez spływających po moim policzku. Harry próbował do nas podejść, ale cofnęłam się.
-Nigdy...-podciągnęłam nosem- Już nigdy nas nie zranisz!- powiedziałam ledwie słyszalnie. Wzięłam dziewczynkę na ręce i poszłam na górę. Pakowałam nasze ubrania w błyskawicznym tempie. Mała, zielonooka Darcy siedziała na łóżku. Od czasu do czasu zadawała mi różne pytania.
-Mamo? Gdzie jedziemy? Tatuś jedzie z nami?- było mi jej tak strasznie żal, kiedy popatrzyła się tak na mnie.
-Tatuś zostaje, a my jedziemy na kilka dni do babci!- dziewczynka bardzo ucieszyła się na wieść, gdzie spędzimy kilka kolejnych dni lub tygodni…
Minął tydzień od kiedy zamieszkałam u swojej mamy. Po śmierci taty zamieszkała w środku miasta, by nie czuć się samotna. Dzięki temu mogłam teraz szybciej dojechać do pracy oraz odwieźć Darcy do przedszkola. Akurat tego dnia siedziałam w mieszkaniu z córką i matką. Usta nam się nie zamykały, miałyśmy tyle sobie do opowiedzenia, co jakiś czas spoglądałyśmy na bawiącą się koło nas dziewczynkę. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Moja mama, Elizabeth tak miała na imię, poszła otworzyć.
-Dzień dobry, czy zastałem Lily Styles?- zapytał młodzieniec.
-Tak, jest! Lily!- usłyszałam krzyk mojego imienia z korytarza. Szybko poszłam w tamtym kierunku, biorąc ze sobą Darcy.
-Tom? Co ty tutaj robisz?- zapytałam ze zdziwieniem. Widziałam go ostatnio trzy tygodnie temu, gdy przyjechał pooglądać mecz do naszego domu. Pamiętam, że wygoniłam jego i innych kolegów mojego męża, pamiętam także, że z mojego niekulturalnego zachowania wybuchła wielka awantura. Wtedy Harry pod wpływem alkoholu pierwszy raz mnie uderzył.
-Lily musisz ze mną jechać!- widziałam w jego oczach strach. Bałaś się mojej reakcji? Czy może tego, że mogę nigdzie z nim nie pojechać.
-Co? Co się dzieje? Gdzie jest Harry?- szybko zadawałam pytania, chłopak musiał pozbierać myśli i dopiero po chwili zaczął mówić.
-Harry, on codziennie chodzi do baru, pije i pali. Musisz coś zrobić. Zniszczy sobie życie! Pewnie nawet teraz siedzi i pije.
-Co?- zrobiłam wielkie oczy… Musiałam wreszcie spojrzeć prawdzie w oczy. Harry był alkoholikiem.
-Jedziemy?- zapytał Tom.
-Tak, mamo możesz zająć się Darcy?- zwróciłam się do matki, ona tylko uśmiechnęła się chwyciła mnie za ramie i pokiwała twierdząco głową.
Kiedy szybko ubrałam buty wybiegłam z domu prosto do auta. Tom ruszył w piskiem opon. Jechał bardzo szybko. Mój tato zginął w wypadku samochodowym, jechał pod wpływem alkoholu. Bałam się, że Harry także może zrobić takie głupstwo.
Zatrzymał się pod tym lokalem, a ja, nawet nie czekając na niego, pobiegłam prosto do wejścia.
-Lily, poczekaj!- nie słuchałam go. Pobiegłam prosto do środka. Znalazłam go dopiero wtedy, gdy weszłam w głąb lokalu.
Poczułam, że obok mnie staje zdyszany Tom. Przestraszyłam się, kiedy Harry podniósł swojego kolegę z pochyłej pozycji, tylko po to, aby zaraz przycisnąć go z wielką siłą do ściany. Harry krzyknął do zdezorientowanego chłopaka, że go zniszczy.
Mój mąż był pijany – kolejny raz.
-Powstrzymaj go.- czarnowłosy chłopak od razu mnie posłuchał.
-Harry przestań! Co ty robisz?- znajomy odcień zieleni spoczął na mojej twarzy.
-Zabierz ją stąd.- pokręciłam głową, a ciemne włosy opadły na moją twarz, zasłaniając mi tym dobrą widoczność.
-Stracisz ją! Harry, stracisz rodzinę. Najlepszą rzecz, jaka ci się przytrafiła jeżeli teraz nie przestaniesz!- z kostek jego palców kapała krew. Czerwień symbolizowała niebezpieczeństwo. Harry był niebezpieczny.
-Lily, ja…- zaczął zielonooki. Nie dałam mu dokończyć.
-Nie Harry! To koniec. Zniszczyłeś wszystko. Pijesz, palisz i nawet, nie wiem, czy nie bierzesz narkotyków.- z moich oczu kaskadami zaczęły spływać zły. Brunet próbował złapać mnie za ręce, ale się cofnęłam. Widziałam w jego oczach ból.
-Jesteś alkoholikiem, zacznij chodzić na terapię!- wybełkotałam, on pokiwał twierdząco głową.
-Kochanie, postaram się wszystko zmienić, tylko proszę nie zostawiaj mnie.- bał się samotności jak małe dziecko.
-Nie Harry, to koniec. Chcę rozwodu.- zostawiłam go takiego, zupełnie samotnego. Dopiero kiedy wyszłam za zewnątrz, poczułam ból w sercu… Zrozumiałam, że to koniec.

~*~

-Kochasz mnie?- zapytał z nadzieją w głosie.
-Tak.
-Dasz mi szansę?
-Nie.- rozłączyłam się. Opadłam na ziemię.  Czując bezsilność zaczęłam płakać i prosić, by wszystko okazało się snem.


5 komentarzy:

  1. Woow. Super. Dodasz kolejną część ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny imagin <3
    Te teksty na samym początku i końcu są przetłumaczone z piosenki Taylor Swift "White Horse" jak ona rozmawiała z chłopakiem przez telefon co nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. o, jak ładnie :D mam niezłą konkurencję :DD x //niallerromg

    OdpowiedzUsuń