sobota, 23 marca 2013

Louis #2

Cześć, co tam u was? Słońce świeci w Łodzi, więc miałam więcej energii i napisałam drugą część o Louis'ie.
Hope you enjoy ! <3 Trochę krótki, ale za to dużo się dzieje :) Zapraszam.

--------------------------------------------------------------------------------

Obudziłam się rano z wielkim bólem całego ciała. Otworzyłam powoli oczy. Nie znajdowałam się w swoim pokoju, ale kojarzyłam go. Wyglądał TAK. Nagle powoli zaczęło wszystko do mnie docierać. Rozmowa z Harry'm, wyznanie prawdy, mój ból... To wszystko było takie nieprawdopodobne, ale jednak realne. Powoli uniosłam głowę z poduszki. Nie miałam na sobie swoich ubrań, jedynie za dużą na mnie koszulkę i spodnie dresowe. Teraz przypomniałam sobie, że poszłam do mojego wroga nr.1 - Louis'a, i że to u niego w łóżku leżę. Spojrzałam na zegar naścienny, wskazywał godzinę 5 nad ranem, za oknem panowała jeszcze ciemność, natomiast w pokoju można było dostrzec niewielkie światło pochodzące z lampki nocnej, stojącej obok łóżka. Podnisłam się i usiadłam na łóżku, dopiero teraz zasanawiając się, dlaczego akurat do Louis'a poszłam. Na początku pomyślałam, że dlatego, że mam najbliżej, ale w końcu do innych chłopaków też nie miałam daleko. Ale co miałam zrobić, będąc w środku zimy w samej koszuli nocnej, na boso? Chyba nie miałam innego wyjścia. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Szepnęłam krótkie "proszę"
i już po chwili poczułam, jak ktoś siada obok mnie na łóżku.
-Jak się czujesz?-Usłszałam cichy, zatroskany głos Louis'a. Nigdy nie zwracał się do mnie z taką czułością. Poczułam, że robi mi się ciepło na sercu. Wtedy przypomniał mi się Harry. To wszystko, co do mnie mówił, że mnie kocha, że się o mnie martwi, że mu na mnie zależy, było kłamstwem. Poczułam, jak w oczach pojawiły mi się łzy.
-Widzę że nie najlepiej...-Szepnął, po czym poczułam jego rękę na moim ramieniu. Spojrzałam mu prosto w oczy. Było widać troskę i niezrozumiałość. W sumie nie dziwię mu się, jak późną nocą dzwoni do jego domu jego niezbyt dobra znajoma w samej piżamie i prosi aby mu pomogła.
-Chyba muszę ci coś wyjaśnić...-Mruknęłam.
-Nie musisz.- Przytulił mnie. Odwzajemniłam uścisk.
-Ale skąd ta zmiana? Dlaczego się o mnie martwisz? Przecież mnie nie lubisz...-Moje słowa zbiły go z tropu.-Wiesz, i tak ci to wyjaśnię. Nie jestem na to gotowa. Trudno, muszę się wyżalić.
-(T,I)...
-Nie, nic nie mów.-Przerwałam mu. Wtuliłam się w niego bardziej.- Wczoraj wieczorem... Czekałam na Harr'ego. Przyszedł bardzo późno... Powiedział że nie chcę mnie dłużej oszukiwać. I że...-Przerwałam, po policzkach spłynęły mi łzy.- Że on mnie nie kocha. Nigdy nie kochał, że robił to dla pieniędzy. Dla mojego ojca...-Po tych słowach rozbeczałam się jak małe dziecko. Poczułam, że Louis zaciska dłonie w pięści. Puścił mnie i wstał. 
-Zaraz wrócę, śniadanie masz na stole.-Usłyszałam jego warkot, po czym zatrzasnął drzwi. Wkurzył się, na Harr'ego. To było takie dziwne... Zawsze, jak kłóciłam się z Harry'm, Lou stawał po jego stronie, a teraz... Był za mną. Martwił się o mnie... Trochę się przestraszyłam, co może zrobić Louis więc zbiegłam po schodach, ubrałam jakąś jego kurtkę, buty i wybiegłam na dwór do mojego dawnego domu. Drzwi były otwarte. Podsłuchałam ich rozmowę, a raczej krzyki.
-Jak mogłeś jej to zrobić, skurwisynie?! Do końca cię pojebało?! (T.I.) do mnie przychodzi w środu zimy na boso w koszuli nocnej i mnie prosi o pomoc, zapłakana, a ty?! KURWA, IDIOTO, nie myślisz?!! NIE MYŚLISZ??!!- Wydarł się Lou.
-LOUIS, uspokój się ! Ja...-Harry powiedział trochę spokojniej, ale Louis mu przerwał.
-Ja mam się uspokoić?! JA?! To ty się ogarnij !? Nigdy jej nie kochałeś, tyle ją okłamywałeś, ona cię tak kochała!!!! Wiesz dlaczego zawsze byłem dla niej taki chamski??!!! WIESZ??!! BO JA JĄ KOCHAM!!!! Bałem się, że inaczej zniszczę wasz "związek"!!!!!! Jesteś takim idiotą, ale z ciebie matoł popieprzony!!!
Zamarłam. Louis mnie... kocha?

4 komentarze: